O tym, dlaczego tak dużo dzieciaków umarło od dopalaczy i co jest złego w polskiej polityce narkotykowej, Jaś Kapela, poeta, pisarz i skandalista, opowiadał w rozmowie z Joanną Filipiak z o2.
Zdaniem poety w Polsce nie ma żadnej polityki narkotykowej. Zamiast tego jest strach, który każde zakazywać wszystkiego, co uzna się za niebezpieczne. Ale to błędne koło.
– Na rynku jest dużo dopalaczy, które można łatwo kupić przez internet z dostawą do domu, co jest nawet wygodniejsze niż szukanie kontaktu z osobami rozprowadzającymi nielegalne substancje i umawianie się z nimi w bramach po odbiór – przekonuje twierdząc jednocześnie, że od kiedy dopalacze stały się nielegalne, zwiększył się liczba ich ofiar.
Jaś kapela ma prostą receptę na leczenie chorych. – Najłatwiej by było, gdyby ludzie chorzy mogli sobie po prostu palić trawkę. Istnieją co prawda legalne leki z kanaboidami, ale są produkowane przez zagraniczne koncerny farmaceutyczne. Za grube hajsy sprzedają ci coś, co mogłabyś sobie wyhodować w szafie – przekonuje.
W powszechnym przekonaniu narkotyki są złe i każdy, kto je bierze, nieważne z jakiego powodu, jest winny. Dlatego tak trudno niektórym zaakceptować, że marihuana, do tej pory traktowana jak narkotyk, może nie być złem wcielonym. – Najłatwiej chronić się przed takim złem, które jest proste do pokazania palcem. To, że nasze dzieci będą eksperymentować i mogą umrzeć, bo zrobimy złe prawo, jest drugorzędne – mówi w wywiadzie Kapela.
Portugalia, Szwajcaria – te kraje, zdaniem Jasia kapeli, dobrze radzą sobie z prowadzeniem polityki narkotykowej. – Chodzi o to, żeby nie wsadzać ludzi, którzy mają problemy z nadużywaniem narkotyków, do więzienia, bo to skutkuje tylko eskalacją ich problemów, a na dodatek za tę eskalację musi płacić państwo – mówi.
Zdaniem poety, popularność dopalaczy i wielu innych mieszanek wynika z braku dostępu do bezpiecznej, zbadanej marihuany. Uważa, że legalizacja mogłaby być znacznie bezpieczniejszym rozwiązaniem. – Jakby każdy dzieciak na osiedlu miał normalny dostęp do trawki, to nikt by żadnych „mocarzy” nie walił. „Mocarze” to były właśnie syntetyczne kanaboidy – tłumaczy.
Wskazuje również, tuż po nowelizacji listy zakazanych substancji, doszło do największej liczby zgonów spowodowanych właśnie zakazanymi substancjami. – Podejrzewam, że jakiś głupek postanowił wyprzedać wszystko, co miał, napakował to do jednego wora i dzieciaki przedawkowały – przedstawia swoją teorię.
Według Jasia Kapeli problemem jest absolutna kontrola, którą narzuca prawo. W niektórych krajach e specjalnych punktach można oddać narkotyk do sprawdzenia, by dowiedzieć się, co dokładnie znajduje się w jego składzie. W Polsce w niektórych fundacjach również jest taka możliwość. Szkopuł w tym, że są one zobowiązane do zgłoszenia takiego przypadku organom ścigania.
Jak ma się zakaz uprawiania, posiadania i zażywania marihuany do całkowicie legalnego alkoholu? Zdaniem poety podejście wynika z wychowania – ludzie, który do tej pory stanowili prawo, wychowali się, obserwując swoich pijących rodziców, dlatego nie jest to dla nich niczym złym.
– Piją wódkę, bo ojciec pił wódkę na weselu, biją dzieci, bo ojciec stosował takie metody wychowawcze i jedzą mięso, bo mama nie pozwalała odejść od stołu, zanim nie zjadło się kotleta. Da się zmienić zachowania, ale społecznie jest to trudne – twierdzi.
Źródło: o2.pl