Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana

Przepisy określające dokładnie ile to jest „niewielka porcja narkotyku” i edukowanie w miejsce karania – to propozycje prof. Moniki Płatek na zmiany w naszym prawie narkotykowym. Akademiczka w wywiadzie ponadto omawia nasz budżet stojący wg niej na alkoholu i pomstuje na księży-demagogów demonizujących marihuanę z niedzielnych ambon.

Wspomniała pani niedawno o tym, że artykuł 62a (o możliwości niekarania za posiadanie małych ilości substancji odurzających) jest źle napisany. To jak według pani powinien on wyglądać?

To nie jest tak, że jest on źle napisany. Ideą pierwotną było aby usunąć kryminalizację, odpowiedzialność karną za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków – tak jak było w pierwotnym tekście ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii w 1997 r. To się nie udało. Wady jakie ma ten przepis są dwie.

growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox

Pierwsza to taka, że mówi o niewielkiej ilości posiadanego narkotyku, co Trybunał Konstytucyjny analizując uznał, że nie ma problemu, ale 1 z sędziów – sędzia Jamróz, bardzo wyraźnie powiedział, że problem jednak jest, bo to stwarza sytuację niepewności co do tego kiedy mamy do czynienia z niewielką ilością na własny użytek.

Po drugie: jednakże jesteśmy na gruncie prawa karnego, które szczególnie powinno się kierować jasnością, ścisłością co do tego, jakie zachowania są zakazane. I tutaj argument mówiący, że sądy to wypracują nie jest w naszych polskich warunkach zbyt dobry, ponieważ nie ma jednolitego orzecznictwa, a jednocześnie jest wśród sędziów duża obawa w związku z tym, żeby tego typu decyzje podejmować. Decyzja o orzeczeniu o małej ilości posiadanych substancji odurzających wymaga więc od sędziego nie tylko znajomości materii, ale i pewnej odwagi. Zgadzam się więc z sędzią Jamrozem, który stwierdził, że to jest błąd, wada.

Tym bardziej, że mamy do czynienia z państwami dookoła (np. Czechy), które bardzo wyraźnie stwierdzają co to znaczy „małe ilości”, co to znaczy „na własny użytek”.

Czyli pani zdaniem powinny być dokładnie określone ilości jakie możemy posiadać?

Myślę, że nas na to stać. Po pierwsze mamy własną wiedzę, po drugie możemy korzystać z doświadczeń innych państw. To by uwalniało ten przepis od kolejnej wady, która polega na tym, ze przez to, że jest to niejasne, to staje się to arbitralne – nie ma jasnych przesłanek i reguł kiedy i w jakiej sytuacji może to być stosowane. Gdybyśmy byli państwem o wysokiej kulturze prawnej, gdzie moglibyśmy być przekonani, że to, czym się kierują prokuratorzy w podejmowanych działaniach jest rzeczywiście przeciwdziałaniem narkomanii, a nie wyrabianiem statystyki, a nie próbą wykorzystania osób, które podpadają pod ten przepis.

Ale czy można w ogóle oczekiwać od służb tak idealistycznego podejścia?

Oczywiście, że można. Ale generalnie nawet się zgodzę z panem – więc nie oczekujmy i róbmy to w sposób konkretny.

Wie pan, poziom kultury prawnej ma znaczenie, ten sam przepis może być w dwóch różnych krajach o innej kulturze prawnej zupełnie inaczej wykonany.

Należy jeszcze powiedzieć, że u nas prawo narkotykowe zostało od początku źle pomyślane. Ponieważ prawo karne jest ultima ratio – jest ostatecznością. Bez wprowadzenia dobrej polityki społecznej trudno oczekiwać, że to, co ma zrobić polityka społeczna zrobi prawo karne.

A my przecież mamy doświadczenia – poradziliśmy sobie z papierosami, z ich nadużywaniem w miejscach publicznych, w restauracjach nie przepisami karnymi, nie straszeniem, nie grzywnami, nie robieniem z ludzi przestępców, tylko zupełnie innymi metodami – właśnie polityką społeczną. Czyli nie jest po prostu tak, że nie możemy.

A to nie było raczej kwestią wprowadzenia przepisu, który zabraniał ludziom palić w miejscach publicznych?

Nie. To nie był przepis, który powodował, że jeżeli nawet pan palił, to stawał się pan przestępcą i trafiał pan do więzienia na pół roku, czy rok.

Ale byłbym w tym momencie winny wykroczenia.

To jest zupełnie co innego. Ale proszę zauważyć, że jednocześnie przy okazji była kampania, która tłumaczyła dlaczego się to robi. I doprowadziło to do tego, że obecnie raczej nie wypada, niż, że jest zabronione – i to o to chodzi.

W Polsce karze się za palenie skręta, ale nie mówi się ludziom dlaczego nie powinni palić. Nie przedstawia się argumentów za i przeciw, ani nie wysuwa się jak inaczej mogliby spędzić czas, z poczuciem, że spędzają ten czas jakościowo dobrze.

Czyli jest patyk, a nie marchewka?

To nawet nie to. Tu chodzi o poszanowanie autonomii człowieka i nie: zarządzanie nim, a umożliwienie mu funkcjonowania. To jest kwestia wizji państwa. Tam gdzie mamy bardzo surowe podejście do kryminalizowania narkotyków, do których nie zaliczamy papierosów i alkoholu, który zabija, szkodzi najbardziej – w takich państwach widzimy, że surowe prawo jest elementem zarządzania ludźmi i stwarzania pozorów dbałości o ich dobro. Ponieważ ubocznym skutkiem tego jest nieproporcjonalność, nierówność, jeśli chodzi o traktowanie ludzi i swoboda w nazywaniu czegoś narkotykiem zakazanym i patologicznym środkiem.

W przypadku marihuany doprowadzamy do sytuacji, w której ludzie, którzy mogą być uwolnieni od bólu, od padaczki, od parkinsona – a przez to mieć zupełnie inną jakość życia i się rozwijać – to jest moment w którym widać, że takie patologizowanie, demonizowanie środka, który jest środkiem naturalnym, znanym od dwóch tysięcy lat, mającym dziesiątki pozytywnych zastosowań świadczy o tym, że się nie ceni ani…

Promocja
Promocja
Promocja
Promocja

1 KOMENTARZ

  1. „Przepisy określające dokładnie ile to jest „niewielka porcja narkotyku” i edukowanie w miejsce karania – to propozycje prof. Moniki Płatek ”

    I co to zmieni? Skoro porcja lecznicza i tak będzie większa od tej ustalonej „niewielkiej”

    To sa działania pozorowane.

    Rosliny ( wszystkie) nie powinny byc zakazywane bo dała je nam natura, dla nas WSZYSTKICH. Nie jesteście Bogami, żeby zakazywac ludziom roślin danych przez
    naturę/ stwórcę.

    Narkomania nie jest wystarczajacym powodem do wprowadzania takich zakazów.

    Niemoralne jest zakazywanie dobroczynnie działających roslin dla większości, tylko dlatego że jakaś grupa głupich ludzi się odurza.

    Tylko że tu nie chodzi wcale o walkę z narkomania itp. tylko chodzi o zarabianie kasę. Stąd te zakazy i ograniczenia w dostępie.

Comments are closed.