Właściciele tej plantacji marihuany mieli naprawdę baśniową wyobraźnię rodem z Krainy Narnii. 41 letnia Anna T. wraz z 23 letnim synem Adrianem uprawiali 1400 roślin konopi indyjskich. Do plantacji wchodziło się przez szafy niczym do świata Narnii.
Rodzinna plantacja w gminie Lubicz (woj. kujawsko-pomorskie) była ukryta na terenie stadniny koni. Oczywiście mama i syn wszystko dobrze sobie przemyśleli. Wejścia do 1400 krzewów marihuany zakamuflowali szafami.
Na zewnątrz jednak – przy budynkach i na terenie stadniny koni rosły pojedyncze konopie. Wszystko po to, żeby od tajemniczego świata Narnii odciągnąć policjantów. Oczywiście mundurowi zwrócili uwagę na kilkadziesiąt konopnych krzaków rosnących na zewnątrz, ale nie dali się zwieść.
Z ich informacji wynikało, że plony z plantacji liczone są w dziesiątkach kilogramów. A z krzaków-wabików nie dałoby się zrobić takich ilości zioła. Plantację, jak się później okazało Anna T. uprawiała wraz z synem Adrianem od 2017 r.
W poszukiwaniu Narnii…
Policjanci zaczęli przeszukiwać budynki na terenie stadniny. W jednym z nich znajdowała się kotłownia, a w niej szafa. Okazało się, że można się przez nią dostać do tajemniczego pomieszczenia.
To właśnie w nim znajdowała się pierwsza część profesjonalnie wyposażonej plantacji, z roślinami w różnej fazie wzrostu. Natrafiono również na wyciągi z filtrami, a także nawilżacze, wentylatory i specjalne lampy grzewcze.
Plantatorzy byli bardzo skrupulatni i dokładni niczym naukowcy. Na bieżąco prowadzili notes z pomocniczymi zapiskami z uprawy marihuany. Na tym jednak nie koniec…
W kolejnym pomieszczeniu, które wyglądało jak zwyczajny pokój też była szafa. Prowadziła ona do Krainy Narnii 2. Była tam kolejna plantacja równie dobrze wyposażona jak ta pierwsza, wcześniej odkryta.
Mundurowi naliczyli w drugiej plantacji 620 krzewów konopi. Jak wynika z ich szacunków można było z tych roślin wytworzyć 18 kg zioła o wartości 560 tys. zł. Anna T. i jej syn Adrian zostali zatrzymani pod zarzutem zorganizowania w celach zarobkowych nielegalnej plantacji i wytwarzania znacznych ilości środków odurzających. Zostali przewiezieni do aresztu. Grozi im nawet 15 lat za kratkami.
Konopie nie tylko uprawiali i sprzedawali ale też rozdawali
Prokuratura Rejonowa Toruń–Wschód zakończyła już śledztwo w sprawie plantacji i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko matce i synowi. Odpowiedzą oni za „uprawę znacznej ilości konopi, odpłatne i nieodpłatne udzielanie w latach 2017-18 marihuany innym osobom oraz posiadanie znacznej ilości środków odurzających”.
Śledczy ustalili, że w latach 2017-18 podejrzani wyhodowali co najmniej 800 krzewów marihuany, z której uzyskali ok. 24 kg gotowego zioła wartego ok. 720 tys. zł. Okazało się, też że przejęte w kwietniu 2019 r. krzaki zostały zasadzone w styczniu tego samego roku. Prokuratura nie chce ujawniać, do kogo trafiała marihuana.
Podczas prowadzonego śledztwa ustalono jednak, że znaczna część była sprzedawana, a niewielka ilość rozdawana znajomym. I to się nazywa CSR – czyli społeczna odpowiedzialność biznesu. Pytanie czy fakt, że nie tylko sprzedawali, ale też rozdawali zioło nie powinien być przesłanką do złagodzenia im wyroku?
Źródło: www.tvp.info