Tuż pod nosem brytyjskiej królowej w najlepsze rosły krzewy konopi indyjskich. Ogromna plantacja marihuany przy pałacu Buckingham musiała działać co najmniej kilka tygodni.
Policja odkryła fabrykę marihuany, w której znajdowało się ponad 600 dojrzałych krzewów. Ich wartość określono na ok. 500 tys. funtów. Plantacja rosła na terenie posiadłości wartej ok. 15 mln funtów, tuż obok pałacu Buckingham, w najdroższej dzielnicy Londynu, Belgravii.
– Zobaczyliśmy policjantów z kamerą, myśleliśmy, że nas obserwują – wspomina Tom Fox, jeden z mieszkańców sąsiedniego sqatu. Gdy zobaczył policyjny wóz i sprzęt do uprawy marihuany, wrócił po ekipę.
Na jego filmie widać, jak jeden ze squattersów wybiega z budynku, w którym uprawiano marihuanę, w dłoniach trzymając ogromny wór ze świeżo ściętymi liśćmi konopi indyjskich. W pogoń za nim rusza policjant.
Za rogiem mężczyzna wyrzuca torbę. Policjant zabiera ją z ziemi i wyciąga pałkę, prawdopodobnie wyczuwając zagrożenie ze strony innych sqattersów, którzy dopingowali uciekiniera. Dochodzi do małej utarczki, na następnym ujęciu widać, że policjant jest lekko ranny. Jak się później okazało, obrażenia nie wymagały szpitalnego leczenia.
Policja potwierdza, że ostatecznie wszystkie dowody zostały zabezpieczone. Posiadłość, w której rosły krzewy konopi indyjskich, trafiła z powrotem do osoby zarządzającej majątkiem właściciela tego domu.
Aresztowano trzech mężczyzn znajdujących się w posiadłości w chwili, gdy wkroczyła tam policja. Postawiono im zarzuty uprawy konopi indyjskich.
Źródło: mirror.co.uk, metro.co.uk
