– Jestem tutaj, by opowiedzieć wam o najbardziej leczniczej roślinie znanej człowiekowi – o konopiach – oświadcza Rick Simpson na początku dokumentu „Ucieczka przed lekarstwem”. To bardzo mocne sformułowanie. Gdyby ludzie w nie uwierzyli, byłoby w stanie wywrócić świat medycyny do góry nogami. Odmienić los wielu chorych i cierpiących ludzi. Kanadyjczyk ma pełne prawo do tych słów. Nie bez powodu nazywa się go ojcem medycznej marihuany.
Żywa legenda
Rick Simpson to postać którą wypada znać. Bez jego wieloletniej walki o leczenie ludzi za pomocą oleju z konopi, być może także w Polsce nie bylibyśmy tak blisko uchwalenia ustawy o medycznej marihuanie. Dla kilku tysięcy ludzi, którym osobiście pomógł wygrać z ich chorobami to po prostu bohater. Ktoś zupełnie wyjątkowy. Ktoś kto pojawił się „znikąd” i uratował im życie.
„Ten niepozorny, podstarzały pan”
Jeśli włączycie na YouTube jakikolwiek dokument, w którym Simpson występuje uderzy was jego zwykłość. Ot, niczym się nie wyróżniający starszy pan, mówiący coś o oleju z konopi, rzeczowo i bez zbędnych emocji. Jednak jeśli choć przez chwilę wsłuchacie się w jego słowa, albo zapoznacie z jego biografią zrozumiecie, że to pełny poświęcenia idealista.
Tak się wszystko zaczęło
Mając 22 lata, w 1972 r., był świadkiem powolnej śmierci kuzyna, którego pokonał rak (lekarze nie potrafili skutecznie zaradzić małemu guzkowi w klatce piersiowej). To wydarzenie wyczuliło go na informacje o leczeniu nowotworów.
2 lata później w radiu usłyszał o laboratoryjnych badaniach na myszach, u których aplikowanie preparatów z konopi zmniejszyło guzy na mózgu. Było to o tyle zaskakujące, że celem naukowców było wykazanie zgubnego wpływu THC. Po tym odkryciu Wyższa Szkoła Medyczna w Wirginii szybko zakończyła swoje testy. Wyniki nie spodobały się Agencji ds. Narkotyków i Leków. Ta informacja szczęśliwym trafem zapadła mu w pamięć.
Wiele lat później, w 1997 r. pracował w szpitalu. Nie jako lekarz, ale jako robotnik usuwający azbest. Pewnego dnia przydarzył mu się poważny wypadek. Opary sprayu, którego używał do oklejania taśmą azbestu chwilowo sparaliżowały jego układ nerwowy. Simpson spadł tyłem z drabiny, uderzając głową o rampę ładującą. Na ostrym dyżurze po trzech godzinach wypuszczono go do domu. Spędził w domu kilka dni, z których prawie nic nie pamięta. Pojawiło się dziwne głośne dzwonienie w głowie. Wrócił w ręce lekarzy. Faszerowano go odtąd przez kilka lat tabletkami. Nic nie przynosiło mu ulgi.
W 2001 r. na skutek przyjmowanych medykamentów był wrakiem człowieka. Zainteresowany tym, co słyszał o właściwościach leczniczych marihuany próbował przekonać swojego lekarza do wypisania mu na nią recepty. Ten odmówił. Niedługo potem poinformował Simpsona, że wszystkie metody leczenia w jego przypadku zostały wyczerpane. Niech więc radzi sobie sam. Ten moment okazał się punktem zwrotnym w jego życiu.
Przełom
Schorowany i zdesperowany Kanadyjczyk posłuchał rady i postanowił leczyć się na własną rękę. Odstawił wcześniej przyjmowane leki i zastąpił je olejem konopnym, który zaczął regularnie pić. Wszystkie jego dolegliwości i schorzenia albo całkowicie ustąpiły, albo stały się znacząco mniej dokuczliwe. Jego zniszczone farmaceutykami ciało odzyskało energię.
W 2003 r. zoperowano plamkę na jego twarzy, którą podejrzewano o zmiany nowotworowe. Zabieg nie wyszedł zbyt pomyślnie, Simpson zauważył, że rana ropieje. Obandażował ją plastrem nasączonym olejem z konopi. W ten sam sposób potraktował później 2 inne plamki na swoim ciele, w przypadku których zachodziły podejrzenia, że są rakotwórcze. We wszystkich trzech przypadkach rezultatem było zniknięcie plamek.
„Pomogłem sobie, teraz czas na innych”
Simpson chciał się swoim odkryciem podzielić ze swoim lekarzem prowadzącym. Nie chciano go jednak słuchać. Postanowił więc na własną rękę pomóc swojej matce, która cierpiała na łuszczycę wysiekową. Przy pomocy oleju z konopi udało mu się to, czego nie potrafili przez wiele lat lekarze – w kilka tygodni wyleczył ją całkowicie.
Odtąd zaczął pomagać innym ludziom. Uczynił z tego swój życiowy cel. Do tej pory pomógł tysiącom ludzi, robiąc to zupełnie bezinteresownie, za darmo.
Przeciwności
Simpson w związku ze swoją działalnością, wielokrotnie miał problemy z prawem. Ma za sobą sprawy sądowe, jest skazańcem. Wygląda jednak na to, że nic nie jest w stanie go powstrzymać w niesieniu pomocy innym. Wrodzy są mu często lekarze. Demoluje ich świat, wywraca stan wiedzy medycznej do góry nogami. Wrogie są mu także władze państwowe, dla których marihuana to wciąż paskudny i zgubny narkotyk.
Walka z Goliatem
Jednak największym i najpoważniejszym jego przeciwnikiem są koncerny farmaceutyczne. Dla nich, ten bezinteresowny społecznik, jest przekleństwem i śmiertelnym zagrożeniem. Działa zupełnie inaczej niż one, podważa zasadę zarabiania na medykamentach i leczeniu. Wiedzą też ponadto, że wytwarzania oleju z konopi nie da się opatentować i zmonopolizować.
Tacy ludzie jak Simpson najzwyczajniej w świecie zagrażają więc wielkiemu biznesowi. Jego zyskom, jego prawom. Dlatego tak mało informacji o jego przełomowym odkryciu znajdziecie w mediach głównego nurtu. Dlatego różne medyczne autorytety – finansowane pośrednio lub bezpośrednio przez koncerny farmaceutyczne – próbują podważać jego osiągnięcia. Gra toczy się o wielką forsę i nikogo nie obchodzi cierpienie chorych ludzi. Dlatego jest tak ważne by mówić o Ricku Simpsonie i jego historii.
Koncerny mają wielkie pieniądze na łapówki, to nie jest łatwa walka i naprawdę będzie ciężko zalegalizować marihuanę, nawet leczniczą, gdybym ja był chory i miał taką możliwość od razu leczyłbym się olejem nie stosował bym chemii to człowieka wyniszcza a nie mu pomaga. Temu panu życzę zdrowia i wytrwałości tak samo jak ludziom którzy walczą i legalizację w Polsce
Certyfikowany i badany. madecannabis@gmail.com
Zapraszamy
Comments are closed.