W 2015 roku, tydzień Święta Dziękczynienia w Amsterdamie był pierwszym w tym ćwierćwieczu, w którym setki ludzi z całego świata nie uczestniczyły w Amsterdam High Times Cannabis Cup.
High Times pomniejszył znaczenie faktu, że dał sobie spokój z Amsterdam Cannabis Cup w 2015 roku. Amsterdam High Times Cannabis Cup, który zwykł być najbardziej ekscytującym, najważniejszym i najbardziej popularnym międzynarodowym zlotem hodowców, sprzedawców i użytkowników marihuany zniknął bez śladu w 2015 roku. Stało się tak, ponieważ holenderski rząd uczynił mocno prawicowy zwrot przeciwko przemysłowi marihuanowemu.
Od 2002 roku rząd coraz bardziej atakował warty miliardy dolarów przemysł marihuanowy. Podczas wydarzeń związanych z Amsterdam Cannabis Cup w latach 2011-2014, władza tak bardzo nękała uczestników i organizatorów High Times Cannabis Cup, że udało im się zrujnować trwające wydarzenia.
W 2014 roku holenderscy urzędnicy dali jasno do zrozumienia, że międzynarodowi maniacy marihuany nie są już dłużej mile widziani w Amsterdamie. W związku z tym, w 2015 roku, jedyne wydarzenia High Times Cannabis Cup jakie miały miejsce, odbyły się w Ameryce. Śmierć Amsterdam High Times Cannabis Cup zaznaczyła ostatni rozdział w procesie rujnowania Holandii jako przystani marihuany.
Holenderski eksperyment z liberalną polityką dotyczącą marihuany rozpoczął się w 1976 roku, kiedy rząd zorientował się, że „lekki narkotyk” jak marihuana jest mniej szkodliwy niż tytoń i alkohol. Rząd zdecydował się przymknąć oko na sprzedaż i posiadanie marihuany.
Taka polityka dała zielone światło holenderskiemu rynkowi „coffee shopów”, który obejmował w swoim czasie nawet 1800 tajnych punktów sprzedaży pąków i tradycyjnego haszyszu w prawie każdym mieście i wiosce, poza najbardziej konserwatywnymi częściami państwa. To wszystko działo się w czasach, kiedy marihuana była nielegalna w Kolorado, Waszyngtonie, Kalifornii, Oregonie, Portugalii i innych miejscach, gdzie obecnie jest legalna.
Przez dwie dekady Holandia była jedynym miejscem na świecie, gdzie można było wejść do sklepu i legalnie kupić konopie, usiąść w coffee shopie, parku lub innym miejscu publicznym i zaciągać się ziołem bez strachu przed aresztowaniem. Aż do początku 2000 roku holenderski rząd zezwalał coffee shopom na posiadanie dużych ilości pąków i haszyszu, oraz sprzedawanie ich każdemu dorosłemu, który miał na nie ochotę, bez względu na to czy był Holendrem czy nie.
Następnie w wyniku wyborów do władzy doszli konserwatywni „chrześcijanie” i inni anty-marihuanowi politycy na lokalnych i federalnych poziomach. Całkiem szybko, po części w związku z naciskami płynącymi z Francji, Belgii i Niemiec, holenderscy urzędnicy ograniczyli, a czasem nawet zamknęli działalność sklepów z marihuaną w rejonach przygranicznych.
Podoba ci się? Polub nas
Przepisy zabroniły obcokrajowcom wstępu do holenderskich coffee shopów w rejonie przygranicznym, co zmusiło wiele z nich do zamknięcia. W tym samym czasie holenderska policja stawała na głowie, żeby wykorzenić domowe hodowle marihuany i producentów haszyszu.
Rynek domowej uprawy marihuany w Holandii zawsze był prześladowany, nawet w najbardziej liberalnych czasach holenderskiego eksperymentu dotyczącego tolerancji marihuany. Ze względu na kiepską pogodę oraz błotnistą ziemię i wodę, prawie wszystkie uprawy marihuany w Holandii są umiejscowione w zamkniętych pomieszczeniach. Większość kraju znajduje się poniżej poziomu morza i została osuszona przez ogromny system rowów odwadniających, kanałów i innych rozwiązań technicznych.
Wielu holenderskich hodowców działa w małych, zimnych przestrzeniach z niedostatecznym dostępem do dobrego źródła światłą, elektryczności, wentylacji i innych niezbędnych czynników, które są na porządku dziennym dla hodowców w Stanach Zjednoczonych. Holendrzy hodują większość swoich warzyw w dużych, wysokiej klasy szklarniach, a niektóre z nich zostały potajemnie przekształcone w uprawy marihuany.
Holenderska policja zawsze próbowała poskromić domowy przemysł marihuanowy w kraju. To zrodziło powstanie ogromnego czarnego rynku, zorganizowanego przemytu i rynku uprawy, napędzających miejscowe i międzynarodowe gangi. W zasadzie, w większości holenderskich coffee shopów prawie cały haszysz pochodził z Maroko i Indii, przemycony przez narkotykowe kartele.
Haszysz często był pełny zanieczyszczeń, tak samo jak sporo holenderskiego zioła, których próbowałem w trakcie wydarzeń związanych z Amsterdam High Times Cannabis Cup. Często byłem zawiedziony niską jakością marihuany i haszyszu w większości coffee shopów. Tylko najlepsze marki, takie jak , Grey Area, Barney’s i Bluebird gwarantowały koneserską marihuanę i czysty, smaczny haszysz.
Po wprowadzeniu waluty euro do Holandii i reszty Europy, holenderskie zioło zdrożało. Wtedy policja i urzędnicy zaczęli mówić o zakazie wstępu obcokrajowców do coffee shopów lub ograniczeniu sprzedawanych im ilości do kilku gramów. Zamknęli „smart shopy” które sprzedawały magiczne grzybki, meskalinę i inne enteogeny. Nałożyli absurdalne ograniczenia, które spowodowały zamknięcie wielu coffee shopów, włączając w to zakaz działalności w pobliżu szkół.
Takie niedorzeczne przepisy, razem z faktem, że międzynarodowi turyści marihuanowi udają się teraz do Kolorado, gdzie można kupić prawie 8 gramów dziennie, zdziesiątkowały rynek detalicznej sprzedaży marihuany. W Amsterdamie funkcjonowało prawie 700 coffee shopów z marihuaną, a obecnie jest ich mniej niż 300. Statystyki dla reszty kraju również drastycznie spadły.
W tym samym czasie holenderski rząd zaostrzył prawo dotyczące zaskarżania domowych hodowców marihuany. Zwykło być tak, że Holendrzy mogli uprawiać nawet pięć roślin marihuany bez większego strachu przed kontrolą i pobytem w więzieniu. Nowe prawa mówią, że jeśli hodowca posiada oświetlenie, sprzęt do wentylacji, nasiona lub szczepy o silnym działaniu, żyzną glebę lub sprzęt do uprawy hydroponicznej, taki hodowca uważany jest za kogoś z „przestępczą karierą”, zasługującego na surowe kary, takie jak więzienie i wykluczenie społeczne.
Oczywiście, holenderski rząd jest głupi.
Rujnując przemysł kwitnącej turystyki marihuanowej i atakując domowych hodowców, naraził państwo na miliardy dolarów strat z tego tytułu, jak również wzmocnił europejskie kartele narkotykowe, które przemycają, uprawiają i hurtowo sprzedają marihuanę, produkty na bazie marihuany, broń i ciężkie narkotyki.
Około 10% Holendrów jest częstym klientem coffee shopów i z tego powodu w Holandii prawdopodobnie zawsze będą obecne jakieś coffe shopy. Holandia jest interesującym, historycznym krajem na wysokim stopniu rozwoju, wartym odwiedzenia ze względu na jego muzea, parki, architekturę i tulipany.
Fakt, że jako turysta możesz na tę chwilę nabyć i posiadać kilka gramów przeciętnej, holenderskiej marihuany jest wartością dodaną dla Twoich odwiedzin tego kraju. Jednak jeśli możesz udać się do Kolorado jako marihuanowy turysta i kupować legalnie prawie 8 gramów dziennie, naprawdę nie ma powodu jechać do Holandii wyłącznie dla marihuany.
To jest koniec pewnej ery. Nie tylko koniec Amsterdam High Times Cannabis Cup, ale także koniec pozycji Holandii, jako jedynego miejsca na całej planecie, gdzie marihuana może być otwarcie kupowana i używana.
Źródło: bigbudsmag.com
„Jednak jeśli możesz udać się do Kolorado jako marihuanowy turysta i kupować legalnie prawie 8 gramów dziennie, naprawdę nie ma powodu jechać do Holandii wyłącznie dla marihuany” – większej bzdury dawno nie czytałem.
Faktycznie lepiej bawić się z wizami i drogimi biletami na kilkunastogodzinny lot do USA zeby kupic 8 g sztynksu niż lecieć tanimi liniami (Eindhoven styczen 2016 – 39 zl w jedną stronę) w niecałe 2 godziny do Holandi gdzie w kązdym jednym coffiku mozesz zakupic od reki 5 g zajebistego jazzu (w porównaniu do tego co króluje u nas na ulicach). Litości, nie róbcie ludziom wody z mózgu!
to pewnie pisal kolega od tego jakie to stany nie sa zajebiste zygac sie chce bo to przez nich nastapila delegalizacja na globie a teraz patrz jacy wspaniali hiphiphura – sa czechy, jest portugalia hiszpania wbijam kij w stany niech im bedzie dobrze byle by daleko od nas
Comments are closed.