Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana

Magihuana, Instytut Psychodeliczny, teoria naćpanej małpy, szamanizm, Akademia Ducha. „Konopie indyjskie maja dewę żeńską, rozmawiaj z nią, a ona cię poprowadzi”. Illuminati, „demokracja w wersji afrykańskiej” i „honor świętych roślin”. O CO CHODZI?

Czy ja coś brałem zanim tu przyszedłem? Muszę być naprawdę mocno zjarany, bo to, co słyszę brzmi, jak majaczenie chorego człowieka. Jest sobota, 13 lutego. Jestem na kameralnym wydarzeniu na warszawskich Bielanach, poświęconym medycznym i magicznym właściwościom marihuany. Część o leczeniu za pomocą konopi możemy od razu pominąć – nie dowiedziałem się niczego nowego. Ot, jeszcze jedna opinia, jako tako, doświadczonego hodowcy, który dzieli się swym własnym doświadczeniem.

Część magiczna jest dużo bardziej oryginalna. Czegoś takiego jeszcze nie słyszałem… Tak naprawdę wiem, że jestem zupełnie czysty i trzeźwy. Dziewczyna w długiej czarnej sukience i mocnym makijażu, która stoi przed zebranymi ludźmi też przypuszczalnie nic nie brała. Choć mówi rzeczy, które – wydawałoby się – tylko mocno rozbujana psychodelikami wyobraźnia może podsunąć.

growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox

Wiedźma Anja (tak się przedstawiła) w rękach trzyma mocno poplamioną książkę. Tam, jak twierdzi, są zapisane różne czary i rytuały. Stoi ona na czele Akademii Ducha, Instytutu Psychodelicznego, projektu „Magihuana” i Bóg wie czego jeszcze. Twierdzi, że jest jasnowidzką, egzorcystką. Bawi się w szamanizm, ale już Voodoo „oj, co to, to nie…”. Utrzymuje, że jest dwunastą inkarnacją tej samej osoby. Pada też coś o teoriach spiskowych i jakimś Illuminati. Słyszałem kiedyś dwóch młokosów rozmawiających o czymś takim w tramwaju, udaję, że wiem o co chodzi.

Te spotkania, to nie są zwykłe rozrywkowe eventy. To coś w rodzaju psychoterapii wyciągającej ludzi z ich problemów (albo po prostu rozwijającej ich duchowo), połączonej z hokus-pokus i „last but not least”, odrobiną zabawy.

Wydarzenie na którym byłem było z jednej strony zachętą do wzięcia udziału w tego typu spotkaniach, z drugiej zarysowywało podejście do marihuany od strony magii. – Marihuana to święta roślina mocy, która była obecna od zawsze w większości kultur, także u Słowian. Została zapomniana. My ją jedynie przywracamy. Konopi i innych zakazanych roślin do dzisiaj używa ta część społeczeństwa, która jest najbliżej natury i pierwotnych wierzeń. Są one obecne m. in. na wschodzie Polski – twierdzi Ania.

– Każda roślina i każda substancja mają swoją warstwę duchową. Organizujemy spotkania, które ma na celu pogłębianie świadomości i świadome komunikowanie się z rośliną – mówi jasnowidzka. – Marihuana to jedna z pierwszych roślin wymieniona w oryginalnej Biblii [jej zdaniem ta, którą znamy została zafałszowana. Ania twierdzi, że czytała oryginalną Septuagintę]. Marihuana to jedna z pierwszych roślin wizyjnych. Ma w sobie substancję tajemną pozwalającą m. in. kontaktować się z przodkami. Słowianie bardzo często używali konopi w swoich obrządkach. Np. podczas Nabonu – święta dziękczynienia za plony. Gromadzili się wtedy na ceremonię wokół ogniska i palili święte zioło – informuje wiedźma.

Ania przechodząc do współczesności bardzo wiele czasu poświęca temu, jak powinniśmy traktować naszą gandzię i jak ważne jest to „skąd do nas przybywa”: – Wszystko co robisz powinno posiadać intencję. Marihuana podobnie jak tytoń powinna być używana rytualnie. Przejmujesz na siebie wibrację osoby, która zebrała daną roślinę. Jeżeli nie macie wiedzy co do tego, kto to robił, to możecie użyć trawki, która was zaniży. Gandzia, która była przewożona w spodniach kolesia, który myślał jedynie o tym, by nie zostać złapany i którego przepełniał strach będzie miała zniszczoną wibrację, będzie „zarażona” strachem. Palenie jej skończy się bad tripem, o ile nie zdejmiecie z niej tego odium i nie nadacie jej pozytywnej intencji – twierdzi szamanka.

Dla kogoś wierzącego w magię i zajmującego się nią, marihuana to rodzaj medium pozwalającego widzieć więcej (rzeczywistość normalnie ukrytą dla naszych oczu): – Prosicie daną substancję o to by była waszym przewodnikiem w stanie wizyjnym. Roślina pamięta ciebie dawnego, twoje dawne inkarnacje. Ma swoją naturalną mądrość do której ty za pośrednictwem aktu palenia, aktu ceremonii możesz dotrzeć – twierdzi dwunaste wcielenie osoby o imieniu Ania.

W takim spojrzeniu trawa zarysowuje się jako coś, co pogłębia człowieka: – Gandzia służy posiadaniu relacji z całym światem ożywionym i nieożywionym. Kiedy prosisz tę roślinę o to aby coś ci pokazała, aby cię poprowadziła w jakiejś światy możesz liczyć na zupełnie inne traktowanie niż zwyczajnie. Marihuana uznaje cię wtedy za godnego partnera do rozmowy, a nie za tłuka. Zanim się zjarasz zastanów się po co to robisz, dlaczego to robisz – sugeruje szefowa Instytutu Psychodelicznego (na cześć Witkacego. All hail to the king!).

„Ta dziewczyna zdecydowanie za dużo pali, skoro mówi takie popaprane rzeczy”, może ktoś pomyśleć. Z tego co się słyszało z ust Ani można było się śmiać. Gdy jednak się odrzuci tę całą magiczną otoczkę i egzotyczny język, to nietrudno zauważyć, że w tym wszystkim chodzi o to, by nie jarać bezsensownie – tylko i wyłącznie dla przyjemności. Jest mi po drodze z teoriami, które głoszą, że branie czegokolwiek powinno służyć samorozwojowi. Lubię zapalić jointa i nakierowywać się w głąb siebie lub na świat. Lubię czuć mocniej i rozumieć więcej.

Marihuana potrafi to dawać. Takie miejsca jak Akademia Ducha, uczą, jak z dragów wyciągać coś więcej, niż tylko przyjemność (choć może robią to w nieco nietypowej formie). Jednym łączenie ulubionych używek z magią będzie się podobać, innym nie. Niemniej to, co robi Ania służy rozwojowi osobistemu i z pewnością nie jest głupie.

Jeżeli przekonuje was mówienie o dewie rośliny, nadawaniu jej intencji i tym podobne stwierdzenia możecie sami sprawdzić jak to wygląda w praktyce. Akademia Ducha organizuje sporo spotkań przez swój facebookowy profil. Znajdziecie go tutaj. A jeśli nie macie na to ochoty, to zadajcie sobie przynajmniej przy kolejnym skunie pytanie: „czy Mary Jane mnie w jakiś sposób rozwinęła?”. Wiedzcie, że potrafi to robić.

Rafał Chmielnicki

Promocja
Promocja
Promocja
Promocja

5 KOMENTARZE

  1. *Cena pierwszej lekcji to 300 złotych, każda kolejna – 250złotych. – to cena tych warsztatów. Laska naprawda chyba ostro ćpie jesli woła sobie tyle za słuchanie takich pierdół prze 4 h.

  2. Osobiście uważam, że kobieta ma rację w sporej części. Nie znam jej i nie zagłębiam się w literaturę na ten temat. Wszystko opieram na własnym doświadczeniu. Wiem, że gdy jara się po coś, to masz o wiele więcej „mocy” by zrobić coś zajebistego. Gdy masz problemy, to Ci pomoże, gdy chcesz coś odkryć, być bardziej kreatywny… cokolwiek co ma sens dla Ciebie – ona też będzie dla Ciebie. A jeżeli chcesz się spalić, popić wódą itd., to Cię sponiewiera jak kurwę.

  3. To trochę jak balansowanie na krawędzi, chwila i spadasz w ciemności… ‚Jedyne co daje równowagę to krzyż’

  4. Normalnie jakbym Siebie sluchal xD Chętnie bym poszedł na takie spotkanie ale kasy nie mam.Szkoda bo to mogłoby być fajne doświadczenie poznać ludzi którzy wiedzą czym jest ta roślina.Dołączam się do apelu, okazcie szacunek roślinie a ona się odwdzieczy :).

Comments are closed.