Zapewniał, że marihuaną dokarmia pszczoły, ale policjanci i tak mu nie uwierzyli. W warsztacie 44-letniego mieszkańca okolic Nowego Bohu na południu Ukrainy najpierw znaleźli około półtora kilograma suszu. Potem w jego domu jakieś 140 gramów, przechowywane w puszcze po kawie. Jak się jednak okazuje pszczoły i to nie tylko te ukraińskie nektar z konopi indyjskich lubić oraz zbierać mogą…
Trzy lata temu 39-letni pszczelarz z Francji chwalił się, że nauczył swoją pasiekę wytwarzać konopny miód. Właściciel 30 uli znad Sekwany marihuanę hodował z dala od swojego domu.
Wiadomo, że zarówno we Francji jak i na Ukrainie uprawa tych roślin jest zabroniona.
Na tym jednak nie koniec. Również nad Wołgą pszczoły okazały się łase na konopny nektar i pyłek.
W okolicach Kostromy rozwścieczona pasieka zaatakowała rosyjskich policjantów, którzy próbowali wykarczować około 500 krzaków marihuany rosnących wśród uli. W efekcie mundurowi uciekali przed tysiącami miodnych owadów.
Skończyło się na użądleniach pięciu osób, wśród nich dzielnicowego i śledczego. Pszczelarz zapewniał, że krzaki rosły na dziko, a on sam nie miał czasu, ani ochoty na ich usuwanie.
Miód spadziowy gryczany i wielokwiatowy to te najbardziej popularne smaki w Polsce. Ale na przykład Floryda słynie z miodów pomarańczowych i bananowych.
Pytanie dlaczego te konopne miałyby nie być wytwarzane przez pracowite pszczoły? A teraz wyobraźcie sobie ten efekt smakowy… Po prostu palce lizać!
źródło: rp.pl
