Jak pewnie doskonale wiecie, od kilku tygodni na polskim rynku – a zatem i w rodzimych internetach – zawrotną karierę robi susz CBD. Nic w tym dziwnego, wszyscy chyba zdają sobie sprawę, jak bardzo nasze środowisko lubi nowinki… zwłaszcza, jeżeli coś choć trochę przypomina “prawdziwy stuff”. Każdy chyba zna opowieści o gimbusach z pocałowaniem ręki kupujących samary wypełnione majerankiem, nie można więc się dziwić, że pewna grupa odbiorców rzuci się na sprzedawane w pełni legalnie tłuste topy z najprawdziwszych konopi, w dodatku z nazwami w rodzaju “CBD haze” czy “Amnesia”. W przypadku suszu CBD podobieństwo do “the real thing” bywa wręcz tak uderzające, że nawet starym konopnym wyjadaczom zdarza się być nieco skołowanym (i to z innych niż zwykle powodów).
Dobra, dobra – wiemy, że akurat Wy doskonale wiecie, o co chodzi z CBD, z czym to się je, oraz, że po konopie można sięgać nie tylko dla ich właściwości rekreacyjnych, słowem – że sięgacie po susz z CBD po prostu ciekawi nowej formy przyjmowania kannabidiolu. Jednak tak na wszelki wypadek postanowiliśmy wyjaśnić kilka najbardziej popularnych nieporozumień i wątpliwości związanych z “legalnym ziołem”
O co chodzi z tym całym CBD?
Dobra, zacznijmy od podstaw. Jak pewnie wiecie – w konopiach siedzi znacznie więcej niż tylko THC. Właściwie to znacznie, znacznie więcej – samych kannabinoidów (unikalnych składników konopi) wyodrębniono już przeszło setkę, a są jeszcze terpenoidy, flawonoidy, olejki eteryczne…
CBD (kannabidiol) to po prostu jeden z kannabinoidów, tak się składa, że o największym stężeniu (przynajmniej w konopiach siewnych – Cannabis Sativa L. – ale do tego jeszcze dojdziemy), a przy okazji o najlepiej poza THC poznanych właściwościach prozdrowotnych i leczniczych.
Jakie właściwości ma CBD?
Coraz więcej dowiadujemy się o prozdrowotnych, a nawet leczniczych właściwościach CBD. Okazuje się, że za wiele zalet konopi jako takich odpowiadać może właśnie kannabidiol (bądź kannabidiol w optymalnym połączeniu z innymi kannabinoidami). Do najlepiej poznanych i udokumentowanych należą choroby neurodegeneracyjne takie jak ciężkie padaczki dziecięce, czy choroba Parkinsona (to właściwie główne pola zastosowań CBD jako leku). Ponadto coraz lepiej udokumentowane są: przeciwbólowe, przeciwzapalne i antypsychotyczne właściwości CBD, a także jego efekt uspokajający i regulujący funkcję snu.
Należy pamiętać jedynie, że większość powyższych właściwości czeka wciąż na swoje “w pełni oficjalne i uznane” potwierdzenie, w związku z tym znacząca większość dostępnych w Europie produktów z CBD to nie leki, a suplementy diety, nie można więc ich np. reklamować, pisząc o “leczeniu” czegokolwiek.
Gdzie znajdę CBD?
Jak się rzekło – CBD występuje w pewnych (niewielkich, do 1-2 %) stężeniach w konopiach – zarówno siewnych, jak i indyjskich. W tych pierwszych zwykle towarzyszy mu stosunkowo małe stężenie THC (poniżej 0,2% w roślinach legalnie uprawianych w Polsce), więc właśnie takie krzaki – i tylko one! – mogą być źródłem CBD dla rodzimych producentów suplementów diety. Z wielu powodów (o których może innym razem) najsensowniejszą formą wytwarzania i zażywania produktów z CBD są konopne olejki z całych roślin. Ale inwencja producentów (i nasze zamiłowanie do nowości) nie znają ograniczeń, dlatego spotkać możemy się również z zawierającymi CBD: olejkami do waporyzowania, kapsułkami, gumami do żucia, maściami, herbatkami czy ostatnio – właśnie suszem. Co prowadzi nas do następnego pytania –
Co to jest susz CBD?
Z botanicznego punktu widzenia susz CBD to właściwie to samo, co dobrze niektórym znane topy “rekreacyjne” – są to zatem wysuszone kwiatostany dojrzałych roślin konopi. Z tą różnicą, że susz CBD powstaje z roślin Cannabis Sativa L. – czyli z konopi siewnych, w dodatku o zawartości THC nie przekraczającej 0,2%. Susz CBD jest przeznaczony do palenia lub waporyzacji – nie jest to najbardziej wydajna forma zażywania kannabidiolu, ale ma pewne zalety, o których później. Jak wspominaliśmy, typowa zawartość CBD w konopiach rzadko przekracza 1%, skąd więc produkty zawierające nawet pięciokrotnie więcej kannabidiolu? Pomijając problem z nieprecyzyjnym oznakowaniem, odpowiedź jest do proste – selektywna uprawa, tj. celowe tworzenie odmian o możliwie najwyższej zawartości CBD i stosowanie technik uprawy dodatkowo podwyższających stężenie tego kannabinoidu. Oczywiście możemy mieć do czynienia z uprawami indoor i outdoor, w przypadku suszu CBD warto chyba zainwestować w dobrej jakości susze indoorowe, ponieważ takie warunki uprawy pozwalają na lepszą kontrolę nad zawartością kannabidiolu i ogólną jakością docelowych topów.
Dostępne na rynku susze CBD obrandowane są na najróżniejsze sposoby, z których część ma coś wspólnego z konkretną odmianą, z której powstały topy, wiele jednak jest tylko chwytem marketingowym mającym oddziaływać na wyobraźnię konsumentów marzących o Amsterdamie nad Wisłą. Stąd te wszystkie ‘Amnesie” i “Widowy”, stąd powracające w sloganach reklamowych “ziele”, stąd też rzecz jasna charakterystyczny sposób pakowania w woreczki strunowe.
Czy susz CBD jest psychoaktywny?
Przejdźmy zatem do chyba najczęściej pojawiającego się pytania: “czy susz CBD klepie?”. Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna. Wbrew temu, co starają się sugerować między wierszami co mniej profesjonalni sprzedawcy suszu (oczywiście zasłaniając się poprawnymi formułkami), sprzedawany w Polsce susz CBD absolutnie nie jest psychoaktywny. Jest tak za sprawą bardzo prostej przyczyny – by móc być legalnie uprawiane w Polsce, rośliny konopi siewnych nie mogą zawierać więcej niż 0,2% THC (możliwe, że wkrótce ta wartość zostanie podwyższona do “zawrotnych” 0,3%). Nawet laik wie, że jest to sporo za mało, by odczuć jakikolwiek efekt psychoaktywny – poza efektem placebo, oczywiście. I właśnie na taki efekt wydaje się liczyć część rodzimych sprzedawców suszu CBD – a przynajmniej do takiego wniosku można dojść obserwując niektóre metody promocji “legalnego zioła”.
Poza metodą “na legalne zioło” w sklepach oferujących legalny susz CBD można spotkać się również z chwytem “na lek” – chyba jeszcze bardziej perfidnym.
Czy susz CBD to medyczna marihuana?
Skoro już przy tym jesteśmy, to wyjaśnijmy drugi najpopularniejszy mit dotyczący dostępnych w Polsce produktów z CBD (nie tylko zresztą suszy). Otóż susz CBD to nie jest medyczna marihuana! Przypomnijmy – medyczna marihuana jest w Polsce dostępna wyłącznie na receptę (powodzenia z jej zdobyciem), sprowadzanie jej do aptek jest źródłem niekończących się kłopotów, a przepisujący ją lekarze zwykle nie rozróżniają jeszcze między odmianami bogatymi w THC i CBD. Tak, czy inaczej – wszelkie dostępne w Polsce na wolnym rynku produktu konopne z CBD mają status suplementów diety (niektóre nie mają nawet takiego!) i jako takie muszą być wolne od wszelkich “oświadczeń zdrowotnych”, tj. twierdzeń czy choćby sugestii, że są “lekiem, albo “leczą”. Sprzedaż suszy CBD za pośrednictwem witryn o nazwach “medyczne / lecznicze konopie” to dość perfidny chwyt marketingowy i stąpanie po cienkiej linie między łamaniem prawa… a cynicznym żerowaniem na chorych.
Jakie zalety ma susz CBD?
OK, skoro już pośmialiśmy się z naciągania klientów na “legalne zioło” i “medyczną marihuanę”, czas zastanowić się, jakie właściwie zalety ma susz CBD. I nie mamy tu na myśli właściwości CBD jako takiego (o których pisaliśmy wyżej) ale przewag palenia i waporyzowania suszu nad innymi formami przyjmowania kannabidiolu.
Szczerze mówiąc – takich zalet nie ma zbyt wiele, głównie dlatego, że najbardziej wydajnym sposobem metabolizowania kannabinoidów jest ich spożywanie, najlepiej w postaci oleistej (o czym wie chyba każdy, kto kiedykolwiek przesadził z kosmicznymi ciastkami). Paląc materiał po prostu sporo tracimy – i dotyczy to również CBD. Nie oznacza to jednak, by susz CBD nie miał żadnych zalet. Poza rozkręconą modą, można zaliczyć do nich na przykład doznania smakowe i zapachowe (głównie przy wapowaniu), względną wygodę, czy alternatywę, jaką palenie i waporyzacja stanowią dla próbujących zerwać z nałogiem palaczy, którym ciężko zrezygnować jest z rytuału puszczania chmurki.
Czy mogą mnie zatrzymać za susz CBD?
Na koniec trzeba odnieść się do jeszcze jednej częstej wątpliwości. Wielu z Was pyta – czy mogą mnie zatrzymać za susz CBD, czy mogę mieć za to kłopoty? Odpowiedź znów jest banalna – oczywiście, że mogą Cię zatrzymać za susz CBD! I nie wykręcisz się na miejscu opakowaniem potwierdzającym, że masz przy sobie “legalne zioło”. Pomińmy już nawet niewiedzę funkcjonariuszy na temat nowinek na rynku konopnym i weźmy sprawę na chłopski rozum: jeżeli coś wygląda i pachnie jak “zwykłe” zioło, a w dodatku nosisz to w woreczku strunowym i pewnie jeszcze palisz w fajce albo skręcie, to jak mają Cię za to nie zatrzymać, człowieku?! Oczywiście, wszelkie wątpliwości powinna rozwiać dokonana analiza (o ile coś Ci się nie “przyplątało”), ale i tak posiadanie “legalnego zioła” może wiązać się z pewnymi nieprzyjemnościami – chociażby ze stratą czasu.
***
Podsumowując – susze CBD to niewątpliwe ciekawy produkt, łączący dobroczynne zalety CBD z formą podania bliższą sercu bardziej tradycyjnie nastawionych zawodników. Oczywiście razić może nachalny marketing “legalnego zioła”, a jeszcze bardziej nagminne oświadczenia medyczne, ale tak to już niestety bywa w naszym światku. Susz CBD z pewnością jest dobrą opcją dla miłośników wapowania i dla tych, którzy po konopie sięgają głównie z powodów prozdrowotnych, czy też smakowych. Dla wszystkich innych pozostanie chyba tylko ciekawostką, której można raz spróbować – wydaje się, że dla poszukujących CBD sensowniejszą formą pozostaną na dłuższą metę olejki.