W tak zwanej „Kalifornii Europy”, Kraju Basków, doświadczeni hodowcy uprawiają i rozwijają gatunki autokwitnących nasion feminizowanych, które na zawsze zmienią oblicze uprawy zioła na całym świecie.
Odmiany Hiszpanii
Wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii rozciąga się niespokojny region znany jako Kraj Basków – przepiękne miejsce, którego język i kultura są starsze i odrębne od sąsiadującej z nim reszty Hiszpanii czy Francji.
Mając bogatą historię oporu wobec każdej władzy z zewnątrz regionu, Baskowie chlubią się swoją wyjątkowością poprzez pielęgnowanie tradycji swoich niezależnych przodków. Mieszkańcy celebrują przepyszne jedzenie, wyśmienite wina i specyficzny, cierpki cydr produkowany z regionalnych jabłek oraz – jak się wkrótce dowiemy – wiedzą co nieco o hodowli marihuany.
Tu, na tym nierównym, górzystym terenie znajdziemy dojście do głównego hodowcy Dinafem Seeds, wieloletniego zwycięzcy zestawienia producentów 10-ciu najlepszych odmian marihuany magazynu The High Times. Po latach przodowania w produkcji nasion, firma Dinafem przerodziła się w istną dynastię hodowców nasion: odmiany takie jak Critical +, Moby Dick czy Haze Automatic to absolutne klasyki wśród hodowców na całym świecie, a innowacyjne sposoby hodowli, jakie propaguje firma, korzystają z godnych zaufania zdobyczy nauki do wyrobu swoistych nasion przyszłości.
Obecnie, firma skupia się na produkcji stałych autokwitnących feminizowanych odmian z nasion z myślą o hodowcach szukających niezbyt wymagających rodzajów marihuany.
Nasiona marihuany feminizowane i autokwitnące
Przeciętne nasiona konopi wydają 50% roślin męskich i drugie tyle żeńskich osobników. Męskie rośliny są bezużyteczne, poza oczywiście ich rolą w rozmnażaniu drzewek, a konsekwencją pojawienia się choć jednej męskiej rośliny na polu roślin żeńskich będzie katastrofalne w skutkach. Żeńskie osobniki spożytkują całą energię na wytwarzanie nasion, zamiast dbać o rozwój pączków. Sytuacji takiej możemy zapobiec na dwa sposoby: pozbyć się wszystkich męskich osobników zanim te zaczną wydawać pyłek albo hodować nasiona feminizowane. Nazwa „feminizowane” odnosi się właśnie do tych nasion, które są selektywnie hodowane, by zagwarantować stuprocentowy rozwój samych tylko żeńskich roślin, podczas gdy „autokwitnienie” oznacza, że roślina będzie kwitnąć z racji swojej dojrzałości a nie w efekcie odpowiedniego wystawienia na światło. Hodowcy zioła, z myślą o sprzedaży, mogą teraz manipulować roślinami tak, by produkowały tylko takie nasiona.
Jak świat światem, taki rodzaj inżynierii genetycznej będzie miał oczywiście swoje dobre i złe strony. Niezależnie jednak, co o roślinach z feminizowanych i autokwitnących nasion myślą fani „czystych” konopi, one są i będą. Rynek na pewno z nich nie zrezygnuje, mało tego, czas przyzwyczajać się, że niedługo takie nasiona będą już normą. Z powodów oczywistych: hodowcy z nich korzystający prostu sieją nasiona, odchodzą i wracają po 80 dniach by zebrać plon. Proste jak konstrukcja cepa – zwijasz się zanim pojawią się złodzieje, policja czy pleśń.
Oczywiście prawdą jest, że pula genowa konopi potrzebuje różnorodności i również, że uprawa roślin z ‘naturalnie’ męskich i żeńskich nasion marihuany jest najlepszym sposobem na odkrywanie nowych interesujących odmian marihuany. Ale takie nasiona są najlepsze do celów rozmnażania roślin oraz uprawiania roślin-matek – nie dla hodowców, którzy chcą zasiać nasiona, z których szybko wyrosną rośliny żeńskie, które wkrótce zakończą swój żywot. Ci, którzy uprawiają zioło na dużych wysokościach czy w północnych szerokościach geograficznych potrzebują odmian, które przetrwają surowy klimat i krótki okres wegetacyjny, a takie właśnie są autokwitnące rośliny feminizowane.
Takie „automaty” dają efekt stonowania i uspokojenia, idealnego do relaksu. Dzieje się tak z powodu wyższego niż u innych roślin stężenia CBD i niższego stężenia THC. To czyni je idealnymi dla tych o niskiej tolerancji – dla ludzi, którzy mają zamiar spróbować po raz pierwszy czy dla tych, którzy marihuany po prostu się boją. Nie powodują uczucia totalnego haju i dobrze wpływają na wszelkie dolegliwości układu nerwowego.
Nowe rośliny autokwitnące są coraz silniejsze, smaczniejsze i produktywne, więc coraz częściej sięgają po nie ci hodujący do celów komercyjnych. W miejscach takich jak Hiszpania, Rosja, Włochy czy Ukraina znaleźć możemy pola liczące ponad 60 tyś samo kwitnących drzewek do użytku komercyjnego.
Cannabis Ruderalis
Poza dobrze znanymi odmianami cannabis sativa i cannabis indica istnieje również Cannabis Ruderalis – mniej znany gatunek rozpowszechniony na terenie Rosji i w innych częściach Europy wschodniej. Ta uboga w THC odmiana przystosowała się do ciężkich warunków atmosferycznych i z czasem zdołała dostosować swój cykl i kwitnąć nawet przy 24-ech godzinach słońca dziennie. Wierzy się, że Ruderalis wzięły swój początek w domowym hempie, którego nasiona rozsiano „na dziko” i tak rozprzestrzeniły się w krajobrazie tundry.
Rezultatem wczesnych eksperymentów z hodowlą ruderalis było słabsze zioło. Teraz jednak, przy użyciu sprawdzonych technik i silniejszych ‘roślin-matek’, ich zawartość THC, jak również smak i zapach, są spotęgowane. To nowe pokolenie roślin autokwitnących to prawdziwy dar z niebios dla hodowców z północnych szerokości geograficznych czy terenów położonych wysoko ponad poziomem morza, ale również skarb dla tych bardziej leniwych hodowców, którzy nie mają czasu lub chęci stale doglądać swoich upraw. Ruderalis ma na dodatek tę przewagę genetyczną nad innymi gatunkami, że jest bardziej odporny na szkodniki czy pleśń. Każdy, kto kiedykolwiek walczył z plagą roztoczy lub epidemią pleśni zrozumie zainteresowanie „automatami”. Niektórzy wolą poświęcić siłę działania towaru na rzecz większych zbiorów.
Jak to się robi
Gdy feminizujemy nasiona marihuany, osobniki “męskie” są tak naprawdę genetycznie “żeńskie”, tyle że potraktowane tiosiarczanem srebra, i w ten sposób zmuszone do wydawania męskich kwiatów. Pyłki wydobyte od takich „męskich” osobników będą zalążkiem żeńskich nasion, jak obsypać nimi kwitnące żeńskie rośliny. Gdy przychodzi pora żniw, hodowca przetrząsa pączki w poszukiwaniu właśnie takich nasion, które potem sadzi po to, by w rezultacie otrzymać możliwie najlepsze rośliny do rozmnażania w przyszłości.
By wyhodować autokwitnące odmiany, plantatorzy z Dinafem sięgają po klasyki, takie jak Joint Doctor’s Lowdryer 2 czy Diesel Ryder. Do reprodukcji wybierają rośliny z dużych populacji, sadząc w donicach po trzy (ponad 650 na każdy siew), następnie ograniczając ich liczbę do 150, by w końcu wybrać tylko kilka najsilniejszych, o pożądanych cechach. Autokwitnienie to cecha recesywna, więc nie ujawni się w pierwszej krzyżówce. Jeden z głównych farmerów Dinafem tak wyjaśnia proces dochodzenia do zapasów trwałych, autokwitnących roślin:
Dla przykładu, Haze Auto X White Widow jest krzyżówką typu F0 x F0, którego rezultatem będzie nieautokwitnąca hybryda F1. W pokoleniu F2, tylko 20 do 30% potomstwa to rośliny autokwitnące. Przy odpowiedniej pielęgnacji, trzecie pokolenie wyda ich już 60%, a pokolenie F4 powinno składać się już praktycznie z samych automatów. Następnie wybrane rośliny pokolenia F4 zostaną sfeminizowane i przeprowadzi się krzyżówkę wsteczną. To długi i wymagający proces, ale nie można go skrócić, jeśli chcemy, by nasz produkt finalny był zawsze dobrej jakości.
Od szklarni do szklarni
Spacer krętymi drogami tego górzystego regionu przypomina wędrówkę po północnej Kalifornii. Plantatorzy konopi hodują tu – pod gołym niebem lub w szklarniach – duże rośliny, prawie wyłącznie pochodzenia organicznego. O klonach właściwie nikt nie słyszał i praktycznie cała hodowla zioła w Hiszpanii (ba, w całej Europie) opiera się na autokwitnących nasionach marihuany feminizowanych. Ale rośliny powstałe z tych nasion wymagają wiele nawożenia, więc hodowcy w pierwszej fazie muszą dostarczać im wiele substancji odżywczych bogatych w azot, by potem, gdy roślina zacznie formować kwiaty, przerzucić się na dietę bogatą w fosfor i potas.
Jesień w Kraju Basków, tak jak na północy Kalifornii, niesie z sobą wilgoć, która sieje spustoszenie wśród rozrastających się roślin. Mączniak i różne gatunki pleśni i grzybów szybko atakują pączki i gnicie całej rośliny jest tylko kwestią czasu. Jedną z korzyści, jakie daje nam hodowla automatów, które przecież dojrzewają szybciej, jest możliwość zebrania plonów wcześniej i uniknięcia tej niebezpiecznej pory. Jednak odpowiednia pielęgnacja jest kluczem do sukcesu nawet i tu. Należy pamiętać, by otrząsać rośliny z jakikolwiek płynów: deszczu czy porannej rosy, które są tylko zachętą dla bakterii. By zmniejszyć wilgoć w szklarni warto zaopatrzyć się w grzejnik i otworzyć przewody wentylacyjne po każdej stronie.
Kluby miłośników konopi
Poznajmy działacza na rzecz legalizacji marihuany – Martina Barriuso, założyciela pierwszego „stowarzyszenia” w Kraju Basków. Wśród lokalnych ma nawet przydomek – „Mahatma Gandzia” regionu. Jego misją jest rozpowszechnienie poza granice kraju modelu ‘prywatnego klubu’ – modelu non-profit, w którym chętni członkowie zbierają do kupy swoje zasoby i poletka, by razem stworzyć społeczność miłośników konopi, wolną od podejrzanych działań czarnego rynku. Zdaniem Barriuso, hodowcy i palacze od Bilbao po San Sebastian znajdują się w sytuacji między młotem a kowadłem – z jednej strony policja, z drugiej złodzieje. „Jakoś nas jeszcze tolerują, ale na pewno nas nie chronią. Tutaj nie walczy się z narkotykami – wszyscy wiedzą, że taka wojna z góry skazana jest na porażkę. My wierzymy w samodzielną produkcję i kontrolę jakości. Nawet zaprosiliśmy policję i prasę, żeby przyszli i zwiedzili naszą plantację i klub!”, deklaruje Barriuso. Wieść o takich klubach szybko się roznosi. Klienci bardzo je chwalą i podkreślają, że zmieniły ich życie na lepsze – dzięki nim mają bezpieczne miejsce, w którym mogą oddać się swojej pasji – konopiom, w otoczeniu podobnych im ludzi. Spotykają się, by dzielić się ziołem własnej produkcji, przy okazji wymieniając się owocami i warzywami z własnych upraw, wędlinami oraz wypiekami. Stowarzyszenie, do którego zasobów dostęp mają tylko członkowie, pomaga trzymać marihuanę z dala od rąk nieletnich.
Kultura tkankowa
Dinafem Seeds przodują również w rozwoju technik kultur tkankowych ukierunkowanych na zachowanie i ulepszenie kodu genetycznego konopi. Ta forma aseksualnego, merystematycznego klonowania przy użyciu agar-agar pozwala na masową produkcję danego fenotypu z odchyleniami mniejszymi niż 1%. Mówiąc krótko, jeśli znajdziemy taki rodzaj marihuany, który będzie odporny na lokalnie występujące grzyby, nawet z małej próbki liścia możemy koniec końców wyprodukować duże ilości okazów z tą pożądaną cechą. Użycie materiału początkowego wolnego od patogenów pozwoli na wydanie ‘potomstwa’, których marker molekularny będzie odznaczał się tę samą odpornością na niszczące grzyby.
Dodatkową korzyścią stosowania kultury tkankowej jest to, że taki sposób hodowli pozwala na zachowanie różnych odmian – dzięki temu żadna odmiana konopi nie ulegnie zapomnieniu. Niestety, taki los spotkał wiele cennych genetycznych skarbów, których już nigdy nie będziemy mieli przyjemności zapalić. Katalogowanie i gromadzenie zapasów tego cennego towaru jest kluczem do utrzymania różnorodnych odmian zioła dla przyszłych pokoleń.