Już od dawna nie boksuje, uprawia za to marihuanę. Jego plantacja na południu Kalifornii to nie tylko czysty biznes, ale też codzienna przyjemność palenia konopi. Jak poinformował bestia w jednym z wywiadów, wraz ze swoim wspólnikiem wypalają 10 ton marihuany miesięcznie! Brzmi abstrakcyjnie, dlatego postanowiliśmy sprawdzić czy to możliwe.
Trochę matmy na poziomie podstawówki. Załóżmy, że jeden joint waży ok. 0,7 g. 10 ton marihuany to ok. 14 milionów jointów!
Nawet gdyby znany pięściarz miał wraz ze swoim wspólnikiem Ebenem Brittonem odpalać jointa od jointa, nie śpiąc przez cały miesiąc, zabrakłoby im czasu, żeby przepalić 10 ton w ciągu miesiąca! Zapytany w wywiadzie ile wypalają miesięcznie powiedział: „Ile wypalamy miesięcznie? Około 40.000 dolarów miesięcznie.” Mówi po zastawieniu Tyson. „Dokładnie, jaramy 10 ton miesięcznie” dodał jego wspólnik.
Ponad 8 tys jointów dziennie.
30 dniowy miesiąc to 43 200 minut. Podzielmy tę liczbę przez 5 minut zakładając, że wypalenie jointa zajmuje im właśnie tyle czasu. Wynik miesiąca to 8640 jointów ważących po 0,7 g każdy.
10 ton miesięcznie za 40 000? Coś nam się tutaj znowu nie zgadza, chyba, że produkcja konopi indyjskiej w USA jest tańsza od barszczu. Kogoś najwyraźniej poniosła nie tyle co ułańska, ale konopna fantazja. Albo dobry, mało finezyjny marketing, z którego Tyson jest znany.
A teraz wyobraźcie sobie jak wizualnie może wyglądać 10 ton marihuany i dla ilu osób taka konopna masa mogłaby wystarczyć? Najprawdopodobniej zaspokoiłaby miesięczne potrzeby całego stanu Kalifornia.
Konopne ranczo Tysona.
Jeżeli nie wiecie Mike Tyson zainwestował w rynek konopny już w zeszłym roku. Legenda boksu, mistrz wagi ciężkiej, wraz ze swoimi dwoma partnerami biznesowymi, zakupił w Kalifornii ranczo o powierzchni 40-tu akrów. Połowa z tej powierzchni miała zostać przeznaczona na uprawę marihuany. Możecie poczytać o tym tutaj.