Vetulani: „Regulujmy używanie narkotyków poprzez obyczaj, a nie prawo”

…było zrobić coś takiego. Przyswojenie ich trwałoby oczywiście trochę czasu. To byłoby skuteczne ograniczenie. Może odniosę się teraz dla zobrazowania nie do papierosów, ale do alkoholu: społeczeństwo w tym przypadku nie akceptuje tych, którzy przesadzają. Proszę zobaczyć jak my traktujemy pijaków – z pewną pogardą, prawda? Są osoby, które zrezygnowały z alkoholu dlatego, by nie być właśnie tak postrzegane. Tak samo z seksem – społeczeństwo często wyśmiewa, tych, którzy tutaj przesadzają – jak już do kogoś między panienkami przylgnie etykietka „węszydupy”, to już taki ma gorzej. Więc sądzę, żebyśmy na takiego nadmiernego ćpuna, niezależnie od używanej przez niego substancji wywierali w ten sposób odpowiedni nacisk, mówiąc mu w ten sposób: „To co robisz jest po prostu niefajne”.

Z drugiej strony weźmy np. akcję „Papierosy są do dupy”. Czy to jest skuteczne? Wygląda na to, że niespecjalnie działało to na młodzież. Niestety jeżeli chodzi o walkę o ograniczenie szkód, wynikających z korzystania z narkotyków, to tutaj walczący często nie potrafią się wczuć w tok myślenia i chęci używających. Jeśli zacznie się straszyć osoby zainteresowane narkotykami, to to ich tylko zainteresuje daną substancją.

Na koniec chciałem zapytać pana jeszcze o medyczną marihuanę. Bo zdaje się, że ma pan bardzo oryginalny pogląd a propos niej: twierdzi pan, że legalizacja marihuany otworzyłaby bardzo szerokie pole możliwości leczenia konopiami. Większość aktywistów podchodzi do tego zupełnie odwrotnie: najpierw medyczna Mary Jane, potem legalizacja…

Tak. Oni są poprawni politycznie. Ale w momencie gdy dojdzie do tego, że marihuana będzie dzielona na medyczną i rekreacyjną narobią się straszne kłopoty. Obecnie w Polsce warunki na dekryminalizację lub legalizację są naprawdę dobre.

Mnóstwo ludzi ma wdrukowane bez powodu, że palenie marihuany jest złem. Narkofobia jest teraz główną przyczyną zła. Jeżeli chłopak przychodzi pijany do domu to matka tylko miskę przy łóżku położy, czy coś takiego. A jeżeli chodzi o marihuanę, to jest nawet gotowa zadzwonić na policję.

Polityka jeśli ma być skuteczna musi się opierać na empatii i tolerancji. Osoba uzależniona to nie jest ohydny narkoman. To osoba, która – pewnie z własnej winy – coś tam, gdzieś, przez własną głupotę zrobiła, ale przecież w tym momencie, to po prostu chora osoba i trzeba ją leczyć.