1000 kilogramów zasianych na powierzchni hektara konopi siewnych to zysk nawet do 15 tys. zł. Oczywiście łatwo mówić, trudniej robić, bo zaangażowanie rolnika przy takim przedsięwzięciu wymaga nie tylko potężnych nakładów pracy, ale także sprostania wielu przeciwnościom.
Jak wiadomo uprawa konopi siewnych nad Wisłą na bardzo bogatą i długą tradycję. W tej chwili przeżywa renesans. To efekt nie tylko coraz większej popularności konopi, ale także dokonań Programu Konopnego powołanego przez Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich (IWNIRZ).
Zanim zdecydujemy się na uprawę konopi przemysłowych i spełnimy wszelkie wymagania agrotechniczne oraz uzyskamy odpowiednie pozwolenia warto zastanowić się jeszcze czy faktycznie sprostamy przeciwnościom, które wiążą się z uprawą tych roślin.
Jak poradzić sobie z męskimi roślinami?
Jedną z trudności przy uprawie konopi siewnych jest okres ich kwitnienia. Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich proponuje trzy odmiany konopi: Białobrzeskie, Tygra i Henola. Te robią już furorę w USA. Wszystkie trzy odmiany są jednopienne.
Efekt? Pojawiają się osobniki typowo męskie tak zwane płaskonie, które pogarszają plony. Ich liczba zależy przede wszystkim od tego, ile tych osobników dopuszczono do pylenia w poprzednim roku. Dlatego na plantacjach nasiennych należy je wyrywać i usuwać z plantacji, a następnie spalić lub zdołować.
Pierwsze osobniki męskie pojawiają się w połowie lipca (odmiany Białobrzeskie, Tygra), a w Henoli pod koniec czerwca. Od pojawienia się płaskoni do początku ich pylenia upływa 4-6 dni. W tym czasie wykonuje się pierwszą selekcję, a następnie przeprowadza się ją co ok. 2-3 dni. Trwać to musi tak długo, jak będą pojawiać się płaskonie – czyli ok. 6 tygodni. Dlatego plantacje nasienne powinny liczyć nie więcej niż 5 ha.
Duże zbiory, małe straty
Dlaczego zbiór nasion nie należy do najłatwiejszych? Bo są to rośliny bardzo wysokie. Odmiana Białobrzeskie dochodzi nawet do 4 m wysokości. Po drugie dojrzewanie nasion postępuje powoli od dołu wiechy ku górze i trwa ok. 2-3 tygodni. Zanim dojrzeje góra, to dół już jest obsypany.
Nasiona są także przysmakiem ptaków. Silny wiatr, deszcz mogą wymłócić wiechy i wówczas straty są duże. Dlatego bardzo pilnować trzeba tzw. okna zbioru, które trwa ok. 3-4 dni i najczęściej przypada w 1. lub 2. dekadzie września.
Nasiona, słoma i korzenie…
Rośliny konopi siewnych mają wszechstronne wykorzystanie. Niemal każda ich część – poczynając od nasion, a kończąc na łodygach i korzeniach jest materiałem handlowym. Brzmi jakbyśmy mieli do czynienia z żyłą złota. Jednak rzeczywistość jest trochę inna.
Konopny sektor w rolnictwie rozwija się faktycznie dynamicznie, jednak za tymi zmianami nie nadążą przetwórstwo ubocznego produktu, którym jest słoma. A to oznacza, że w miejscu naszej uprawy może pozostać od 3 do 6 ton słomy po żniwach.
Podsumowując, uprawa konopi to przyszłość polskiego rolnictwa, która cieszy się coraz większym powodzeniem szczególnie wśród młodych farmerów. Ci jednak muszą się liczyć z tym, że ten sektor to może dochodowy kawałek chleba, ale wcale nie lekki.
Źródło: www.farmer.pl