Łukasz S. uległ 9 lat temu bardzo poważnemu wypadkowi, w wyniku którego złamał kręgosłup. Porusza się na wózku. Pomimo wieloletniej rehabilitacji wiele zwyczajnych dla przeciętnego człowieka czynności jest poza jego zasięgiem. Mniej więcej pół roku temu rozpoczął on jednak kurację marihuaną. Skutki na wielu płaszczyznach są zdumiewające. Łukasz z przekonaniem opowiada o tym, jak konopie poprawiły jakość jego życia, a przede wszystkim pozwoliły mu znowu poczuć się mężczyzną…
W jaki sposób w rekonwalescencji pomaga ci medyczna marihuana?
Łukasz S.: Pomaga mi bardzo mocno w powrocie do zdrowia – moi rehabilitanci twierdzą, że wraca mi tzw. pamięć mięśniowa.
Co to znaczy? To jest coś, co czujesz? Coś czego rzeczywiście doświadczasz?
Tak, jak najbardziej. Odczuwam strasznie wzmożone czucie. Napięcia mojego ciała są dużo silniejsze. Jest też widoczna wiotkość – czyli poprawienie zakresu ruchomości ciała. Czyli z jednej strony moje ciało oddziałuje bardzo silnie, impulsywnie – bóle, pieczenie, swędzenie [to są bardzo pozytywne objawy z punktu widzenia kogoś, kto stracił władanie w sporej części ciała – dop. red.]. Z drugiej strony też dzięki medycznej marihuanie jestem całkowicie rozluźniony i wiotki – przykurcze nie są już tak silne, mięśnie spokojnie gdzieś tam się rozciągają. Innymi słowy konopie zafundowały mi dwutorowe, bardzo pozytywne działanie na moje mięśnie.
Czy to oznacza, że możesz mieć nawet nadzieję na to, że kiedyś znowu będziesz chodził? Czy to już trochę za wygórowane oczekiwanie?
Trudno mi tak naprawdę powiedzieć. Zwłaszcza, że od kilku dni zastanawiam się nad tym, co się faktycznie ze mną dzieje – od kilku dni nie widzę żadnego znaczącego, nowego postępu. Być może jest to efektem tego, że ostatnio – m. in. na skutek przyjmowania marihuany – progres był bardzo duży, a teraz mnie czeka swoista pauza. Istnieje też możliwość, że to co teraz osiągnąłem to jest wszystko w czym mogła mi pomóc medyczna marihuana…
Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć, a co najgorsze nie ma żadnego lekarza który chciałby mi w tym pomóc. Nie mogę się doszukać żadnego neurochirurga, ani neurologa. Jedyny lekarz jaki chce ze mną współpracować to psychiatra, który na stałe mnie kontroluje i dodaje mi SSRI do THC i CBD.
A propos lekarzy – jak oni reagują na to, że się leczysz medyczną marihuaną? Z tego co przed chwilą powiedziałeś można się domyślić, że nie wspierają cię na tej ścieżce… Leczysz się przeciw ich wskazaniom, czy jak to wygląda?
Wiesz co masełko konopne przyniósł mi ziomek, bo okazało się, że dla jego chorego dziecka miało ono zbyt duże stężenie THC i potrzeba było dla niego innej odmiany. Początkowo byłem dość sceptycznie nastawiony do zażywania marihuany, ponieważ mnie to mocno spowalniało. Jednak mimo wszystko przekonałem się do tego, aby spróbować – bo co mi właściwie w mojej sytuacji zostało? Spróbowałem i pozytywne efekty zaczęły być widoczne na 2., 3. dzień, brałem przy tym porcje, które nie odurzały, nie wprowadzały w stan psychoaktywny.
Powiedziałeś, że efekty były widoczne na 2., 3. dzień. Czy mógłbyś tak bardziej obrazowo podać jakie to były efekty?
Pierwsze na co zwróciłem uwagę to mrowienie, drętwienie całych kończyn dolnych oraz poprawa perystaltyki [czyli funkcji związanej z trawieniem pokarmu – dop. red.].
Rozumiem, że wcześniej tego nie było? Dopiero marihuana to umożliwiła?
Tak, dokładnie. Do tego powoli zaczęła wracać termoregulacja [te części ciała, w których Łukasz na skutek wypadku stracił czucie znów zaczęły być ciepłe – dop. red.]. W ogóle to co się dzieje z moim ciałem od pasa w dół na skutek przyjmowania marihuany jest niesamowite: moje ciało, choć wciąż jest tak jakby „odłączone”, jest znów na powrót żywe. Przedtem siniaki które powstawały na moich nogach utrzymywały się na nich bardzo, bardzo długo. Rany potrafiły się goić kilka/kilkanaście dobrych miesięcy. Teraz to jest okres kilku tygodni. Tak samo siniaki, które tam się pojawiają schodzą tak samo, jak ze zdrowych i w pełni sprawnych części mojego ciała.
Mogę spytać jak długo już przyjmujesz marihuanę?
Zacząłem gdzieś w marcu, kwietniu.
Czyli to jest bardzo krótki okres…
Tak i już przez ten czas zauważyłem bardzo dużą poprawę. Wiele moich blizn zanikło, albo przynajmniej zregenerowały się w znacznym stopniu. To, co mi bardzo w życiu przeszkadzało i co mnie bardzo krępowało, to moja dziura po tracheostomii [zazwyczaj spora dziura, wielkości mniej więcej 5-cio złotowej monety, znajdująca się u podnóża szyi – dop. red.]. A wiadomo, w niektóre miejsca trzeba się czasem lepiej ubrać, założyć sweterek w szpic, tę dziurę było widać… gdy dziś zaglądam w lustro to ta dziura wciąż jest, ale już nie odbiega kolorem od reszty skóry, jest małą naturalną dziurką – nie wygląda już jak krępująca blizna, tylko jak jakieś drobne znamię.
Powiedziałeś też publicznie, że marihuana przywróciła ci twoją męskość…
Zacznę od tego, że dużo, dużo częściej zaczęła się u mnie pojawiać erekcja (po części jest to też skutkiem zażywania SSRI – fluoksetyny). Co więcej po 9-ciu latach po raz pierwszy pojawiła się u mnie ejakulacja. Nie występuje co prawda regularnie, ale dochodzi do niej. To jet dla mnie ogromny postęp.
Podobno sam hodujesz marihuanę, którą się leczysz – przyznajesz to otwarcie.
Tak, zgadza się. Moje doświadczenia z przeszłości – z bycia młodym gówniarzem, który latał po mieście i się bawił nauczyły mnie, że zielsko na mieście było raz takie, a raz takie. Nigdy tak do końca nie wiadomo było co palisz. Nawet jeśli towar pochodził od twojego najlepszego kumpla, który zielsko przywiózł z Holandii – nawet wtedy nie mogłeś mieć do końca pewności co nabijasz do fai.
Postanowiłem więc, że skoro mam już coś robić, mam coś zażywać, to nie będę kupował tego od kogoś – po pierwsze dlatego, że mnie na to nie stać, po drugie po to, żebym wiedział co dokładnie będę zażywał. Kupując coś na czarnym rynku nie jesteś przecież w stanie tego sprawdzić, pojawia się więc ograniczone zaufanie.
Nie boisz się tego, że za hodowlę wylądujesz w więzieniu? W świetle polskiego prawa jest to bardzo poważna sprawa…
Wiesz co, najwyżej w więzieniu będę hodował dalej.
Nie wkurza cię to, że ty próbujesz się leczyć, a państwo polskie czyni z ciebie przestępcę?
Cały nasz system, to jak nasze państwo funkcjonuje – to jest abstrakcyjne. Mamy niepisaną eutanazję – po osiemnastym roku życia człowiek jest zdany sam na siebie, ma orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, niezdolność do samodzielnej egzystencji, ale nie otrzymuje pomocy, którą potrzebuje. W pełni sprawnej osobie ciężko jest znaleźć pracę, a co dopiero osobie kalekiej… Nawiązując nieco ironicznie do poprzedniego pytania można by się zastanowić czy osoba niepełnosprawna nie miałaby łatwiej w więzieniu.
Czy czujesz gorycz z powodu tego, że państwo polskie nie tylko ci nie pomaga, ale wręcz utrudnia ci leczenie, blokując m. in. dostęp do marihuany?
No przecież generalnie to jest żenada. Co mogę powiedzieć… . Pan Pinkas sam się ośmiesza [wiceminister zdrowia z PiS, który niedawno wypowiedział się bardzo ostro przeciwko stosowaniu marihuany w medycynie: „Nie istnieje coś takiego jak medyczna marihuana, (…) Marihuana nie wyleczyła nikogo z glejaka. Marihuana nie stanowi preparatu, który leczyłby stwardnienie rozsiane. (…) Nie będzie przyzwolenia na powszechne, rekreacyjne stosowanie marihuany, co jest przepustką do zła” – dop. red.]. A pan Miller rzucając ironicznie zdanie: ‚co ma lekarz wypisać na recepcie? 4 krzaki, czy 5 liści?’, pokazuje swój poziom wiedzy na ten temat. Trzeba by ich uświadomić – nie ‚edukować’. Ściągnąć lekarzy z USA, którzy mają wiedzę na ten temat, zaprosić ich. Trzeba by przede wszystkim też naszym polskim lekarzom uświadomić jak się ma sprawa z marihuaną – pokazać im, że przynosi ona pozytywne efekty.
Wierzysz jeszcze w to, że wkrótce zostanie uchwalone prawo pozwalające na szerokie stosowanie medycznej marihuany?
Po tym, co usłyszałem ostatnio w telewizji zostawiam sobie trochę miejsca na optymizm, ale generalnie jestem tutaj realistą: wiem, że będzie to trudne, natomiast pozostawiam sobie pewną nadzieję. Co nam bowiem pozostaje oprócz nadziei?
Każdy kto (oby nie) pociągnie do odpowiedzialności tego człowieka za uprawiwnie skuna na własny (niezbędny) użytek powinien zostać poddany operacji lamania kręgosłupa kołem w.p. proporcjonalnie ciężkim do poziomu swojej głupoty. No ale czy „marihuana jest z konopi? Chyba nie!”. Poziom „ludzi” którzy próbują nami „rządzić”.
Comments are closed.