Agnieszka Lichnerowicz przeprowadziła wywiad z matką, Dorotą Gudaniec, i lekarzem, dr Markiem Bachańskim, małego pacjenta.
5-ciolatek ma na imię Maks i choruje na padaczkę lekooporną. Mimo zastosowania wszystkich możliwych leków przeciwpadaczkowych, dziecko miewało czasem kilkaset napadów dziennie, także w nocy, przez sen. Nie rozwijało się, przypominało „żywą laleczkę”, nieokazującą emocji i niewyrażającą żadnych potrzeb. Chorował nie tylko on, ale i cała jego rodzina, czuwając przy nim na okrągło, w dzień i w nocy. W pewnym momencie system nerwowy Maksa załamał się i dziecko znalazło się w śpiączce farmakologicznej. Do choroby podstawowej przyłączyła się sepsa, zapalenie płuc, zakrzepica żyły głębokiej. Lekarze z OIOM-u dawali mu 10% szans na przeżycie. Wtedy matka zwróciła się do lekarzy z apelem o zastosowaniu w leczeniu marihuany. Zgodził się tylko dr Marek Bachański.
Lekarze boją się oficjalnie terapii marihuaną, gdyż jest na liście substancji zakazanych. Dr Bachański też miał obawy, ale nie ze względów medycznych – był to dla Maksa lek ratujący życie, gdyż inne możliwości zostały już wyczerpane. Lekarz obawiał się opinii kolegów, no i konsekwencji prawnych. Jego decyzja jednak okazała się słuszna, choć wymagała wielu zabiegów administracyjno-proceduralnych, ze zgodą ministra zdrowia włącznie. Dziś w ten sposób jest leczonych kilkoro innych dzieci z podobnym schorzeniem. Pierwsze ścieżki zostały przetarte, jednak wciąż brakuje odpowiednich przepisów prawnych, które pozwoliłyby spokojnie leczyć marihuaną.
Spodobało Ci się? Polub nas!
Dr Bachański opowiada o kulisach tego leczenia. Lek podaje się w formie kropli, co ułatwia jego dawkowanie, albo w postaci masełka. Na razie nie stwierdzono żadnych skutków ubocznych leczenia, ale marihuana jest w medycynie oficjalnie stosowana dopiero od 2013r. Marihuana zawiera kannabidiol (CBD) oraz tetrahydrokannabinol (THC), który odpowiada za „bycie na haju”. Nie wiadomo, jakie proporcje tych składników w marihuanie są najbardziej korzystne w przypadku padaczki. Wymaga to dalszych badań.
Dzięki determinacji matki i odwadze lekarza mały Maks zaczął się rozwijać, reagować emocjami na otoczenie, gaworzyć, rozpoznaje najbliższe osoby, czyli szybko odrabia zaległości z 5-ciu straconych lat. Przez 5 m-cy podawania marihuany łącznie napadów padaczkowych miał tyle, ile czasem wcześniej w ciągu jednego dnia.
Chorzy i ich rodziny, borykający się ze schorzeniami, gdzie wskazane jest zastosowanie marihuany, czekają niecierpliwie na jej legalizację.
Źródło: m.tokfm.pl