Ashley, 27-letnia amatorka marihuany, barwnie opowiada o swoim nałogu. Także o jego ciemnych stronach.
Zaczęła palić w wieku 16 lat, więc codziennie pali ponad 10 lat, a od 6-ściu kilka razy dziennie: po przebudzeniu, przed snem i w ciągu dnia. Początkowo jaranie nie wykluczało jej z życia. Mimo, że była mniej wydajna, ale była w stanie czytać, pisać, prowadzić samochód, spotykać się i rozmawiać z ludźmi, tyle że…nie miała na to ochoty. Zauważyła, że mnóstwo czasu ucieka jej przez palce i praktycznie nic jej się nie chce. Poza paleniem.
Zdarzało się jej nie myć. Coraz rzadziej spotykała się z ludźmi, obawiała się nawet rozmawiać z ekspedientką, ze strachu, że rozpozna jej najaranie. Łapała się na tym, że paliła nawet wtedy, kiedy nie miała na to ochoty, a jedynie tak, z bezmyślnego przyzwyczajenia. No i czasem, gdy stała przed wyborem, na co wydać pieniądze, zamiast jedzenia kupowała trawkę.
Zawsze uważała, że zioło nie uzależnia fizycznie, tylko psychicznie. Napisała nawet pracę na ten temat na zajęciach z psychologii. Myślała: „To przecież tylko roślina, nikomu krzywdy nie zrobi. No i ma działanie lecznicze. Na pewno nie jestem uzależniona”. I nagle okazało się, że ta niewinna roślinka rządzi jej życiem: pozwala rozerwać się, zapomnieć o kłopotach, sprawić sobie przyjemność, coś załatwić, obejrzeć telewizję, posłuchać muzyki lub zasnąć.
Podoba ci się? Polub nas
Po 10-ciu latach jarania negatywne skutki palenia zaczęły przewyższać pozytywy. Zaczęła zawodzić ją pamięć. Ludzie jej unikali, bo zazwyczaj nie pamiętała, o czym ostatnio rozmawiali. Jej słownik stał się ubogi, zaczęła mieć problemy z prawidłową pisownią, stała się mniej błyskotliwa. I bardzo nerwowa. Zaczęła łapać się na paranoicznych obawach. Jej zdolność koncentracji spadła do zera, podobnie jak koordynacja. Odwoływała umówione spotkania, spóźniała się, szybko więc traciła przyjaciół – typowy sygnał uzależnienia. No i znacznie przytyła.
W końcu musiała przyznać, że jest psychicznie uzależniona.
Zaczęła mieć dość swoich lęków, paranoi, lenistwa, marnowania czasu i życia. Postanowiła rzucić zioło. Nie zrobiła zapasów. Z przerażeniem czekała na to, co się stanie, jak sobie bez niego poradzi.
Poradziła sobie, zaskakując sama siebie, bez ogromnych problemów, których się spodziewała. Jest znacznie spokojniejsza, niż wtedy, kiedy w kółko jarała. Straciła apetyt, ale chce schudnąć, więc to jej nie przeraża. Nie boi się już rozmawiać z ludźmi, ma o wiele więcej czasu na wszystko. Wiele problemów zniknęło z jej życia wraz z ziołem.
Nadal kocha zioło i brakuje go jej. Nie zamierza rozstać się z nim na zawsze, ale teraz postanawia nie stracić nad sobą kontroli. Już wie, ile może przez to stracić.
Źródło: www.vice.com