To przełomowy wyrok i punkt zwrotny we włoskim orzecznictwie sądowym. Uprawa marihuany na własny użytek nie jest przestępstwem. Tak zadecydował Sąd Apelacyjny w Mediolanie w sprawie nauczycielki, u której znaleziono 750 gramów marihuany oraz trzy krzewy konopi indyjskich.
Wyrok w sprawie kobiety przyczynił się do ogromnej debaty we Włoszech i prawdopodobnie wyznaczy nowy standard w orzecznictwie tego kraju.
– Po raz pierwszy w kraju uznano uprawę na własny użytek. Mówienie o liberalizacji jest bezużyteczne, prawo już na to pozwala. Jedynym przestępstwem jest przekazanie osobom trzecim, co pozostaje wykroczeniem administracyjnym – stwierdził Marco Baroncini, który był obrońcą nauczycielki.
Bez recepty na medyczną marihuanę
Po raz pierwszy sędziowie orzekający uznali uprawę na użytek własny. Jakby tego było mało, mimo że kobieta miała receptę na medyczną marihuanę, to do wygrania sprawy nie była ona konieczna.
Uciekanie się do stosowania terapeutycznego nie miało sensu. Obrońca podkreślił bowiem, że nie ma żadnych dowodów na to, że kobieta sprzedała marihuanę osobom trzecim, a bez tych dowodów przestępstwo nie istnieje.
Prawo musi należeć do ludu…
Każdy obywatel Włoch może swobodnie uprawiać i posiadać marihuanę, o ile przestrzegana jest zasada nieprzekazywania jej osobom trzecim.
– Moralnie jestem absolutnie przeciwny używaniu jakiejkolwiek substancji, nawet marihuany. Ale to jest ocena etyczna i osobista. Natomiast jako człowiek prawa jestem wierny temu, co powiedział wielki filozof John Stuart Mill w swoim słynnym Eseju o wolności, czyli maksimum wolności i minimum interwencji państwa w zakazy. Niestety, zbyt często o tym zapominamy, ale nasze orzecznictwo i nasz system prawny są potomstwem Cesare Beccarii, prawdopodobnie największego wyraziciela włoskiego oświecenia i autora Dei delitti e delle pene, najbardziej wpływowego tekstu w historii prawa karnego. Beccaria powiedział: „Nie pozostawiajmy interpretacji sędziom, prawo musi należeć do ludu”. Tutaj w pełni podpisuję się pod tą zasadą założycielską i dodaję, że to nie obywatel musi udowodnić swoją niewinność, ale to prokuratura musi przedstawić dowody winy – podsumował Marco Baroncini – obrońca i jednocześnie profesor procedury karnej w Instytucie Kryminologii w Vibo Valentia.
Źródło: https://softsecrets.com/