Postanowieniem Kongresu amerykańskiego stany z legalną marihuaną medyczną nie muszą się już martwić nalotami na punkty sprzedaży federalnych sił do walki z narkotykami i oskarżeniami o pranie brudnych pieniędzy. Takie „ataki” są od teraz niezgodne z prawem. Konflikt prawo federalne a prawo stanowe właśnie dobiega końca. To znaczący zwrot w krajowej polityce dot. marihuany medycznej.
Zapis ten kończy prawie dwudziestoletnią wojnę o marihuanę pomiędzy Waszyngtonem a władzami stanowymi. Wprawdzie administracja Obamy w praktyce i tak unikała podobnych praktyk, ustawa wchodząca w życie stanie się teraz obowiązującym prawem. Demokraci już od lat wspierali zmiany. Co ciekawe, zmiany poparli też republikanie i to mimo, że według prawa federalnego marihuana to nadal substancja bardziej niebezpieczna niż kokaina.
Podoba ci się? Polub nas
Jak dotąd 32 stany oraz stolica USA zalegalizowały marihuanę medyczną lub jej składniki. Mimo to, DEA – główny organ do spraw legalnego obrotu lekarstw zalicza marihuanę do substancji o zerowym zastosowaniu w medycynie. Ustawa dająca poszczególnym stanom wolną rękę do decydowania o marihuanie medycznej lądowała w koszu już dobre kilka razy, odrzucana przez Kongres.
Czy możemy liczyć na podobny ogólnokrajowy zwrot w sprawie rekreacyjnego użycia marihuany? Na razie raczej nie, choć dobrym znakiem jest wyraźna zmiana podejścia społeczeństwa i – choć powolna – ich przedstawicieli w Kongresie. Pełna legalizacja wydaje się być postulatem większości millenialsów, a to właśnie tę grupę demograficzną chcą przekonać do siebie republikanie.
Źródło: Evan Halper, LA Times