– Wdech. Pauza. Wydech. Pauza. Wdech… …Wstrzymaj powietrze. Poczuj jak twoje nozdrza oddychają, jak oddycha twoja przepona, jak oddychają twoje płuca, jak od… – cały czas w trakcie zajęć medytacji, o których przeprowadzenie sam poprosiłem znajomą myślałem, że parsknę ze śmiechu. A pod koniec byłem wręcz znudzony tym wszystkim. Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Choć miało na celu poprawić jakość palenia przeze mnie zioła.
Marihuana i medytacja
Niedawno mój znajomy stwierdził, że dzięki technikom oddychania poznanym poprzez zajęcia jogi pali mu się znacznie lepiej, a także wydajniej. Po czym zaczął wznosić „ochy i achy” nad wspaniałością medytowania, a ja poczułem się jakbym oglądał na YouTube jakiś sekciarski filmik, z gościem mówiącym niezupełnie zrozumiałym językiem i odmalowującym przed moimi oczami jakiś totalnie absurdalny raj. Było to zabawne, ale zarazem całkiem na poważnie zacząłem się zastanawiać nad technikami poprawiającymi jakość palenia – jeżeli tego rodzaju rzezy miałyby zwiększyć przyjemność z jarania to dlaczego ich nie spróbować?
Generalnie różne dalekowschodnie techniki medytacji uczą nas bardziej świadomego oddechu, który jest głębszy, tak jakby „silniejszy” i gdy się bliżej przypatrzeć, to rzeczywiście można dostrzec, że ma on sporo wspólnego z tym jak gandzię palą doświadczeni userzy. Wiadomo: pierwsze kontakty z maryśką u niejednej osoby kończyły się pokasływaniem. Ludzie często niewiedzą jak się prawidłowo zaciągnąć, dużo towaru de facto się marnuje. Z czasem jednak uczysz się kontrolować cały proces, wszystko odbywa się harmonijnie, dym wypuszczasz wtedy kiedy chcesz, nie dławiąc się, ani nie dusząc.
Medytacyjne techniki oddychania to właściwie takie bardziej świadome i nieco bardziej zaawansowane robienie dokładnie tego, co odruchowo bez zastanawiania się nad tym (i bez przydawania temu patetycznego, filozoficznego wydźwięku) robi zaawansowany palacz. Jedyna różnica polega na tym, że w ich przypadku wciąga się czyste powietrze zamiast dymu. Mistrzowie tych praktyk twierdzą, że pozwalają one poczuć jak energia oddechu roznosi się po całym ciele i, że następuje skuteczniejsza wymiana powietrza które mamy w płucach na to świeżo przez nas wdychane. Najpopularniejsza z tych technik nazywa się Pranayama („Prana to powietrze, oddech, siła życiowa; ayama natomiast oznacza zwiększanie szerokości, długości, objętości”). W skrócie polega ona na tym, że najpierw wciągamy powietrze (wdech głęboki, ale nie idący na maksa, aż do oporu). Potem przez określoną liczbę czasu przetrzymujemy je w płucach. Następnie miarowo wydychamy, a całą czynność powtarzamy przez ok. 10-15 minut, rano i wieczorem. Bardziej szczegółowy opis jak to prawidłowo wykonać znajdziecie w licznych filmikach instruktażowych na YouTube.
Poziom zaawansowany: medytujemy na ziole
Jednak naprawdę fajną rzeczą wydaje się dopiero łączenie palenia z medytacją, gdy się już jej człowiek nauczy. Nie jest to nic przekombinowanego, m. in. na półwyspie Indyjskim już wiele wieków temu takie połączenie stosowano. Do dzisiaj marihuanę wykorzystuje się aktywnie w technikach buddyzmu tantrycznego. To połączenie bardzo popularne jest także u Rastafarian, gdzie przybiera dodatkowy wymiar religijny – medytowanie pod wpływem zioła jest tam właściwą drogą ku Bogu. Filozofia tej grupy mówi wprost, że „zioło [stosowane w medytacji] jest kluczem do nowego zrozumienia siebie samego, wszechświata i Boga. Jest pojazdem do kosmicznej świadomości”.
Do połączenia medytacji z jaraniem najlepiej nadaje się Sativa, Indica może ją wręcz zaburzyć. Ta pierwsza sprzyja uzyskaniu wewnętrznego spokoju, druga może praktyki wręcz uniemożliwić. To wszystko w teorii, samemu nie udało mi się tego przetestować – do medytacji potrzeba sporej dawki cierpliwości i samozaparcia, ja ich nie znalazłem. Ale warto przynajmniej spróbować, by poszerzyć swój zasięg przeżyć związanych z Mary Jane.
Na koniec filmik z kolesiem, który z osobliwą manierą i w niecodziennym języku dokładnie tłumaczy o co w Pranayamie chodzi. Jeśli będziecie w stanie obejrzeć to do końca to znaczy, że jest to rzecz dla was (małą podpowiedź dla reszty: świetnie się tego słucha będąc kompletnie zjaranym i puszczając na „chybił-trafił” przypadkowe fragmenty).
Manuel Langer
Napisz do autora: manuellanger@cannabisnews.pl