Pełna legalizacja marihuany w Kalifornii nie jest na rękę tamtejszym growerom. W większości to rodzinne biznesy, które nie poradzą sobie z konkurencją i wysokimi podatkami.
8 listopada w Kalifornii odbędzie się głosowanie za przyjęciem lub odrzuceniem prawa nazywanego Propozycja 64 lub AUMA (The Adult Use of Marijuana Act). Zgodnie z nim, uprawa marihuany będzie całkowicie legalna, ale jednocześnie będzie podlegała koncesjonowaniu, opodatkowaniu oraz kontrolom.
W tej chwili uprawa konopi w Kalifornii odbywa się w przydomowych ogródkach, zaangażowanych w nią jest po kilka osób. Towar sprzedawany jest na własną rękę lub z pomocą pośredników. Nie jest to jednak bardzo rozbudowany system.
Hodowcy obawiają się, że legalizacja marihuany w Kalifornii wymusi na nich płacenie podatków, na które nie będą w stanie zarobić. Ponadto będą musieli konkurować z większymi koncernami, które są w stanie sprzedawać towar znacznie tańszy, choć często gorszej jakości. Przykładem są tu stany Kolorado czy Oregon, gdzie konopny biznes zaczął się dynamicznie rozwijać po zmianie prawa.
Rozłam i dezorientacja są jednak widoczne nawet w stowarzyszeniu kalifornijskich growerów – podczas wewnętrznego głosowania okazało się, że 31% członków jest przeciwnych zmianie prawa, a aż 38% nie ma zdania na ten temat. Natomiast poparcie mieszkańców całego stanu dla AUMA, zależnie od sondażu, wynosi od 58 do 71%.
Według szacunków, zmiana prawa może przynieść rządowi dodatkowe 1,5 mld dol. w 2018 roku, 3 mld dol. w 2019 i 4 mld dol. rok później.
Źródło: MAGIVANGA, magivanga.wordpress.com