Wojna z narkotykami na Filipinach trwa w najlepsze. Ponad 8 tysięcy osób zginęło w ciągu ostatniego roku – od kiedy władzę objął nowy prezydent, Rodrigo Duterte. Przed wyborami zapowiadał bezlitosną walkę z narkotykowym biznesem. Słowa dotrzymał.
Zabija policja lub niezidentyfikowani sprawcy z nią związani. Zginąć może każdy – wystarczy podejrzenie o handel lub zażywanie substancji psychoaktywnych. Oficjalnie policja przyznaje się do co trzeciego zabójstwa.
Walka z dilerami to priorytet prezydenta. Zastrzel go, a dam ci medal – mówił do swoich rodaków, obejmując urząd.- Jeśli są w twojej okolicy, zadzwoń do nas, na policję albo zrób to sam, jeśli masz broń. Masz moje poparcie – jego słowa są oczywistą zachętą do zabijania.
Nie ma mowy o przesłuchaniach czy rozprawach sądowych. Według Human Rughts Watch policja posuwa się do fałszowania dowodów.
Najpopularniejsze substancje psychoaktywne to shabu (odmiana metamfetaminy) oraz marihuana. Wbrew pozorom problem na wyspach nie jest aż tak rażący – według statystyk uzależnionych jest 1,6 proc. mieszkańców.
Prezydent i jego szwadron śmierci
Od 1988 roku z krótkimi przerwami Rodrigo Duterte był burmistrzem Davao, czwartego pod względem liczby ludności miasta na Filipinach. Rządził twardą ręką. Za jego czasów w mieście sprawiedliwość wymierzał szwadron śmierci. Nieoficjalnie mówi się, że Duterte osobiście wydawał rozkazy zabójstw.
Mimo to, a może właśnie dzięki takiemu podejściu, udało mu się wygrać wybory prezydenckie. Zdobył ok. 16,6 mln głosów i uznał, ze ma społeczne przyzwolenie na kontynuowanie swojej krwawej krucjaty.
Morderstwa są do siebie podobne – ubrani po cywilnemu napastnicy wpadają do domu, biją ofiarę i wywlekają ją na zewnątrz. Tam strzelają. Często przedtem krępują ofierze ręce i zakładają foliowy worek na głowę. Często martwym ofiarom wkładają do rąk broń, by udowodnić, że to ofiara ich zaatakowała.
Najczęściej giną biedni ludzie, mieszający w szemranych okolicach. To powoduje, że bogaci czują się bezpieczniej.
Według danych Amnesty International, płatni mordercy za zabójstwo otrzymują od policji równowartość 100 dolarów za ofiarę, która zażywała substancje psychoaktywne oraz ok. 300 dolarów za każdego dilera.
Filipińczycy i tak kochają prezydenta
76% obywateli Filipin ufa swojemu prezydentowi – wynika z badań przeprowadzonych w marcu. Na pytanie, czy popierasz decyzje, jakie podejmuje prezydent Duterte, aż 78% odpowiedziało „tak”.
Badanie na 1200 osobach przeprowadzono tydzień po wznowieniu policyjnej akcji antynarkotykowej. Przez blisko miesiąc w kraju nie dochodziło do morderstw wiązanych z narkotykami, ponieważ atmosfera stała się gęsta. Nie dość, że w samej policji kwitła korupcja, to jeszcze pojawiła się kwestia zabójstwa obywatela Korei Południowej – wiele wskazuje na to, że zabili go policjanci.
Prezydent zapowiedział, że antynarkotykową kampanię będzie prowadził do 2022 roku, gdy kończy się jego kadencja. Dilerzy nie mogą spać spokojnie. – Moim rozkazem jest zastrzelenie was. Nie obchodzą mnie prawa człowieka, wierzcie mi – stwierdził podczas jednego ze swoich przemówień.
Źródło: gazeta.pl
pojebany typ
Comments are closed.