Paulina Wojtaś to absolwentka Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Wydziału Biologii i Biotechnologii, która zrealizowała marzenie niejednego czytelnika tego portalu: napisała pracę dyplomową poświęconą marihuanie. Co ją do tego skłoniło? Czy nie bała się wysunąć tak niecodzienny temat? Jaka była reakcja jej najbliższego otoczenia i czy żałuje decyzji, jaką podjęła?
Jak zareagował promotor kiedy powiedziałaś mu, na jaki temat chcesz pisać pracę? Pewnie się nie spodziewał czegoś takiego.
Paulina Wojtaś: Mój promotor był bardzo zafascynowany tym, że chcę poruszyć taki temat. Ale wiadomo, to jest grono naukowców i oni nie zrzucają na dalszy plan czegoś, co jest nielegalne. Np. in vitro też jest nielegalne, a ratuje świat wielu par, które normalnie nie mogą mieć dzieci. Tak samo marihuana, która w bardzo wielu przypadkach działa leczniczo, uzdrawiająco.
Czyli nie strach, tylko ekscytacja?
Nie spotkałam się z czymś takim, że ktoś był zażenowany tym, na jaki temat pisałam pracę. Tak samo podczas mojej obrony, wszyscy byli pozytywnie nastawieni. Ale tak jak mówię, to są naukowcy i oni są nastawieni do tego w sposób bardziej poznawczy. Chcą się czegoś dowiedzieć na ten temat i nie wysuwają pochopnych wniosków, kiedy czegoś nie wiedzą.
A co na to ludzie z roku, koledzy, koleżanki? Czy dla nich, w związku z tym, że pisałaś o marihuanie jesteś kimś fajnym, kimś „cool”? Czy też raczej pomyśleli: Boże jakie to dziwne.
Nie było takich reakcji, że ktoś myślał, że jestem dziwna, albo że to jest coś złego. Raczej miałam wielu znajomych, którzy dowiedziawszy się o czym piszę podzielili się ze mną swoimi problemami. Miałam koleżankę, u której wykryto guzy na tarczycy i pytała mnie czy marihuana mogłaby jej pomóc. A jak wiadomo terapia kannabinoidami jest skuteczna w chorobach autoimmunologicznych. W związku z tym powiedziałam jej, że istnieje taka szansa – że może gdyby marihuana była legalna i gdyby dostała pozwolenie na jej używanie, to mogłoby to jej pomóc.
Innymi słowy: nie stałaś się outsiderem na roku tylko wręcz przeciwnie – wzbudziłaś zainteresowanie?
Tak.
Powiedz skąd właściwie twoja własna motywacja do wyboru takiego tematu?
Na początku chciałam pisać o czymś zupełnie innym. Ale marihuana jest ze mną od wielu lat… Stwierdziłam, że jest to roślina bogata w tyle związków, które mają zastosowanie w wielu różnych dziedzinach, więc dlaczego akurat nie napisać o tym?
Do jakiej dziedziny naukowej powinniśmy zaliczyć twoją pracę? Biologii, chemii?
Jako, że jestem biotechnologiem można raczej powiedzieć, że jest to praca biotechnologiczna. Jakkolwiek nie obejmuje ona tylko jednej dziedziny nauki – nie zajmuje się tylko kannabinoidami, czy, powiedzmy, konopią tylko jako rośliną. Moja praca stanowi kompendium wiedzy na temat marihuany. Co prawda okrojone, bo miałam ograniczoną ilość stron, ale są w niej zawarte podstawowe informacje na temat Mary Jane.
Pisząc tę pracę „przekopałaś” się pewnie przez masę różnych materiałów źródłowych, czy trafiłaś po drodze na informacje o marihuanie, które cię szczególnie zaskoczyły?
Owszem, trafiały się takie rzeczy, ale było to zazwyczaj zaskoczenie w bardzo pozytywnym sensie tego słowa. Szukałam np. informacji w bazie NCBI [(Amerykańskie) Narodowe Centrum Informacji Biotechnologicznej -dop.red.] i okazało się, że publikacje nt. marihuany są na bieżąco dodawane. Artykuły obejmują w dużej mierze obecny rok, poprzedni i 2014. Jest więc wiele badań „na czasie”, w których pojawiają się nieoczywiste wnioski. W wielu przypadkach nie wiedziałam, że konopie tak działają. Np. to, że marihuana wspomaga proces budowy tkanki łącznej i kostnej. Tak samo to, że niektóre kannabinoidy są bakteriobójcze i pomagają w infekcjach bakteryjnych i grzybicznych. Okazuje się, że są skuteczniejsze niż np. taki antybiotyk, jak wankomycyna. Zwalczają również gronkowca złocistego.
Wydaje mi się, że marihuana jest nielegalna w Polsce, bo ludzie nic o niej nie wiedzą. A okazuje się, że marihuana jest skuteczna choćby na bóle miesiączkowe, czy bóle stawów. Można by było za jej pomocą leczyć się naturalnie, zamiast leczyć się tą całą chemią – jeśli byłaby zgoda ze strony państwa.
Z tego co mówisz, to nastąpiło w ostatnim roku, czy dwóch latach wzmożone zainteresowanie tematem marihuany…
Tak, na to wygląda. Obecnie spora część stanów w USA zalegalizowała marihuanę jako środek leczniczy. I wydaje mi się, że stało się to dzięki pacjentom. Oni mówią, że gandzia rzeczywiście działa i dzięki temu świat nauki zaczął prowadzić badania nad konopiami.
Tak naprawdę marihuana jako środek leczniczy jest stosowana od ponad 10 tys. lat. To nie jest więc tak, że świat dopiero teraz odkrywa tę roślinę. Zapoznawanie się z nią miało miejsce na bardzo szerokiej skali czasu. Tylko, że np. w Stanach w pewnym momencie wyparł ją przemysł papierniczy. Ale przecież pierwsza konstytucja tego państwa została napisana na papierze konopnym.
W mojej ocenie, ludzie którzy mają dużo pieniędzy chcą zatrzeć to, jaka marihuana jest dobra. Nie oszukujmy się: gdyby marihuana była legalna to bardzo dużo koncernów farmaceutycznych by upadło. Tak samo firmy papiernicze, budowlane… Byłam ostatnio na festiwalu konopnym w Gdańsku. Pewien chłopak opowiadał tam o tym, że cegły zbudowane z materiału konopnego w lecie oddają ciepło w mieszkaniu, a zimą zatrzymują ciepło. A co więcej są odporne na grzyby i pleśnie. Tak naprawdę prawie każdy przemysł mógłby korzystać z konopi, a nie robi się tego, bo jest to nielegalne.
Co więcej wbija się ludziom kit, że to jest złe. W programach typu „Trudne sprawy”, czy „Ukryta prawda” wmawia się ludziom, że ktoś zjadł ciastko z marihuaną i wylądował w szpitalu. No przecież to jest nie w porządku. To jest po prostu propaganda.
Ostatnio zostałam bardzo mile zaskoczona przez moją 8-letnią siostrę. Kiedy wróciła ze szkoły zadzwoniła do mnie i opowiedziała mi, że jej pani mówiła im, że konopie to niesamowite rośliny, które mają właściwości lecznicze. To było naprawdę bardzo miłe zaskoczenie, byłam w szoku, nie spodziewałam się tego. W gazetach, czy ogólnie w mediach, konopie nie są zazwyczaj przedstawiane zbyt pozytywnie, a nauczycielka w szkole powiedziała im tak jak rzeczywiście jest.
Zmienia się obecnie obraz marihuany – tego jak jest postrzegana. Jak myślisz, co jest tego powodem?
Myślę, że to, że ludzie zaczynają o niej czytać. Już nie sugerują się tym co mówią inni, tylko biorą komputer i zaczynają sami szukać informacji. Bo nie ma się co dłużej oszukiwać co do tej rośliny.
Jeszcze parę lat temu zainteresowanie świata nauki marihuaną było znikome, a jeśli już czymś z rzadka owocowało to były to jedynie wątpliwej jakości dziełka zaliczane tzw. „czarnej propagandy”. Czy teraz wygląda to inaczej?
Jasne, że tak. Jest obecnie zupełnie inaczej bo pacjenci zaczynają mówić, że marihuana naprawdę działa, a naukowcy…
Gdzie można przeczytać tą pracę ??
kocham cie
Dołączam się do pytania, można mieć wgląd w tą pracę?
Świetnie 🙂 Cieszę, że się napisałaś pracę o tej wspaniałej roślinie. Sama chętnie przeczytałabym Twoją pracę i dowiedziałaś się czegoś czego jeszcze nie wiem 🙂
Praca licencjacka ma być jakimś rzetelnym źródłem informacji naukowej? Przecież licencjat nie ma uprawnień do badań naukowych. To jest tylko „kopiuj wklej” zaczerpnięte z różnych poważnych badań naukowych zagranicznych profesorów… A skoro tak jest to ta praca nic nowego nie wnosi i nie wniesie. Jej praca poza kopiuj wklej, może zawierać subiektywne opinie. Takich prac jak ta jest milion i jakoś nikt nie uznał jeszcze, że są godnym źródłem informacji i są jakimkolwiek sukcsem. To żaden sukces. W Polsce jest mnóstwo dostępnych prac dot. historii tej rośliny, pochodzenia, użytkowania i skutków medycznych z nią związanych pochodzących od prawdziwych NAUKOWCÓW. Tylko trzeba sobie zadać trud i poszukać…
Comments are closed.